Artur Bartkiewicz: Epidemia, wybory i chłopcy stanu

Spór o termin i sposób przeprowadzenia wyborów prezydenckich w czasie, gdy kraj toczy nierówną walkę z niewidzialnym wrogiem, przypomina kłótnię o to, na jakich obrusach podać obiad na „Titanicu” toczoną godzinę po zderzeniu statku z górą lodową. Obiadu nie będzie. Teraz trzeba skupić się na akcji ratunkowej.

Aktualizacja: 05.04.2020 15:45 Publikacja: 05.04.2020 07:52

Artur Bartkiewicz: Epidemia, wybory i chłopcy stanu

Foto: AFP

W normalnych warunkach rozgrywka między Jarosławem Gowinem, Jarosławem Kaczyńskim i opozycją byłaby dla obserwatora polityki fascynująca. Kaczyński licytuje wysoko (wybory 10 maja choćby się waliło i paliło), Gowin szuka kompromisu (dodatkowe dwa lata prezydentury Andrzeja Dudy), opozycja kontruje: stan klęski żywiołowej albo śmierć (czytaj: wybory 10 maja). Polityczna gra toczy się w najlepsze, a pytanie „kto kogo?” krąży nad Sejmem.

A jednak jakoś trudno się ekscytować tą polityczną rozgrywką, gdy z dnia na dzień liczby nowych zakażeń koronawirusem są coraz wyższe. Trudno ekscytować się politycznymi gambitami, gdy w Nowym Jorku w ciągu najbliższych ma zabraknąć respiratorów. Gdy w Wielkiej Brytanii przyjęto wytyczne kogo ratować, kiedy respiratorów zabraknie. Gdy w Hiszpanii i Włoszech już trzeba wybierać o czyje życie walczyć, a kogo poświęcić. A przecież każdy z tych krajów jest bogatszy od Polski, dlatego wątpliwe czy szpitale w Warszawie czy Krakowie są lepiej przygotowane do walki z koronawirusem niż szpitale w Mediolanie, Londynie czy na Manhattanie. To nasza rzeczywistość dziś.

Jutro zaś będą nią gospodarcze skutki pandemii, która zamroziła światową gospodarkę. Restart gospodarki nie odbędzie się z dnia na dzień. Nawet jeśli my opanujemy epidemię, to nie wiadomo ile zajmie to czasu np. Amerykanom. A przecież USA to jedna z głównych figur na szachownicy globalnej gospodarki.   

W takiej sytuacji polityczne rozgrywki powinny już dawno zejść na trzeci plan. Żyjemy w warunkach wojennych – a w czasie wojny raczej formuje się rządy jedności narodowej niż ogrywa tego czy innego rywala. Od rządzących i opozycji należy w takiej sytuacji oczekiwać, by byli lepsi niż mogą być. By pokazali, że są mężami stanu. A nie chłopczykami stanu w politycznej piaskownicy sypiącymi innym chłopcom piasek w oczy, gdy wokół nich wszystko płonie.

Tymczasem rządzący z jednej strony starają się stawiać czoła potężnemu wrogowi w postaci wirusa, z drugiej - próbują wykorzystać kryzys do umocnienia bastionów swojej władzy. Bo to akurat jest oczywiste – parcie do wyborów 10 maja wynika z obawy o to, że już jesienią tego czy wiosną 2021 roku Polacy, odczuwający skutki kryzysu gospodarczego, mogą nie pałać miłością do obozu rządzącego. Z kolei opozycja powtarzająca jak mantrę słowa o stanie klęski żywiołowej,  nie pozostawia pola do żadnych negocjacji. Jest ewidentne, że rząd stanu nadzwyczajnego wprowadzać nie chce – kluczowe są tu zapewne odszkodowania, o jakie mogliby wówczas się starać zmuszeni do wstrzymania działalności gospodarczej, a które to odszkodowania pewnie byłyby nie do uniesienia dla budżetu. A skoro tak, to nawet trzy konferencje prasowe dziennie, na których stan klęski żywiołowej odmieni się przez wszystkie przypadki, nie zmienią rzeczywistości.

Czas więc może poszukać innych rozwiązań. Propozycja Gowina jest jakąś formą wyciągnięcia ręki do opozycji i szukania pola do budowy konsensusu. Można się nad nią zastanawiać, można rozważać też inne możliwości. Może zamiast wydłużać kadencję prezydenta – skoro na stole pojawił się projekt zmiany konstytucji – wpisać do ustawy zasadniczej, że w czasie stanu epidemii wyborów nie można przeprowadzać? Albo wrócić do pomysłu (pojawiał się już wcześniej w przestrzeni publicznej) z wycofaniem się wszystkich kandydatów (najlepiej – łącznie z urzędującym prezydentem, żeby nikt nie miał obaw, że ktoś kogoś próbuje ograć)? A może da się znaleźć jeszcze jakieś trzecie wyjście – tak aby zamknąć wreszcie temat tych wyborów i zająć się pandemią i tym, co po pandemii?

A działać trzeba szybko. Na dziś sytuacja wygląda bowiem tak, że wybory odbędą się 10 maja, a korespondencyjnie będą mogli w nich głosować jedynie seniorzy i osoby objęte kwarantanną (tak stanowią przepisy specustawy). Za chwilę może być za późno na zmiany konstytucji (konstytucja stanowi, że pierwsze czytanie projektu jej zmiany może odbyć się najwcześniej trzydziestego dnia od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy). Na zmiany w Kodeksie wyborczym już dawno jest za późno – i nawet jeśli Zjednoczona Prawica ostatecznie zagłosuje za głosowaniem korespondencyjnym, to wybory takie bardzo łatwo będzie podważyć.

Dziś jest czas oddzielenia mężów stanu od chłopców stanu. Jeśli przez kolejne kilkanaście dni politycy będą próbować wzajemne się ograć w kwestii wyborów w czasach zarazy to znaczy, że na polskiej scenie politycznej mamy tylko tych drugich.  

W normalnych warunkach rozgrywka między Jarosławem Gowinem, Jarosławem Kaczyńskim i opozycją byłaby dla obserwatora polityki fascynująca. Kaczyński licytuje wysoko (wybory 10 maja choćby się waliło i paliło), Gowin szuka kompromisu (dodatkowe dwa lata prezydentury Andrzeja Dudy), opozycja kontruje: stan klęski żywiołowej albo śmierć (czytaj: wybory 10 maja). Polityczna gra toczy się w najlepsze, a pytanie „kto kogo?” krąży nad Sejmem.

A jednak jakoś trudno się ekscytować tą polityczną rozgrywką, gdy z dnia na dzień liczby nowych zakażeń koronawirusem są coraz wyższe. Trudno ekscytować się politycznymi gambitami, gdy w Nowym Jorku w ciągu najbliższych ma zabraknąć respiratorów. Gdy w Wielkiej Brytanii przyjęto wytyczne kogo ratować, kiedy respiratorów zabraknie. Gdy w Hiszpanii i Włoszech już trzeba wybierać o czyje życie walczyć, a kogo poświęcić. A przecież każdy z tych krajów jest bogatszy od Polski, dlatego wątpliwe czy szpitale w Warszawie czy Krakowie są lepiej przygotowane do walki z koronawirusem niż szpitale w Mediolanie, Londynie czy na Manhattanie. To nasza rzeczywistość dziś.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia