Bez wyroku, ale z rozkazem zatwierdzonym przez izraelskiego premiera, ginęli palestyńscy i libańscy przywódcy, irańscy naukowcy od programu atomowego, wielu cywilów i rosyjski generał. Mały bliskowschodni kraj żyjący w ciągłym zagrożeniu sięga jak żaden inny z szeroko pojętego Zachodu po metody, które rodzą wiele pytań politycznych i moralnych.
To „długie pasmo sukcesów taktycznych, lecz zarazem klęsk strategicznych" – pisze w swojej książce izraelski dziennikarz Ronen Bergman. Nosi ona tytuł „Powstań i zabij pierwszy. Tajna historia skrytobójczych akcji izraelskich służb specjalnych" i właśnie ukazuje się jej polskie tłumaczenie.
O Bergmanie usłyszeliśmy w Polsce rok temu, gdy spytał premiera Mateusza Morawieckiego, czy gdy będzie opowiadał o prześladowaniach, których doznała jego matka od polskich sąsiadów, będzie podlegał karze na mocy ustawy o IPN.
W książce Polska pojawia się tylko w kontekście poszukiwania jednego z liderów Hamasu Jahji Ajasza, który miał się ukrywać na początku lat 90. w naszym kraju, ale okazało się to nieprawdą. Szin Bet, służba bezpieczeństwa wewnętrznego, zabił go w 1996 roku w Strefie Gazy, detonując ładunek w telefonie komórkowym, który był podarunkiem od współpracującego z Izraelczykami bogatego Palestyńczyka.
Dlaczego Bergman wspomina o klęskach strategicznych skrytobójczych akcji? Bo, jak wnioskuje, konflikt z Palestyńczykami może zakończyć jedynie rozwiązanie polityczne (dwa państwa). Po zabitych liderach pojawiali się jeszcze bardziej wrogo nastawieni do Izraela, a równocześnie radykalizowały się kolejne pokolenia Palestyńczyków.