Generał Eberhard Zorn powiedział, że ta propozycja jest przez część osób, krytykowana, jednak jest to "jedna z opcji". Przeciwnicy uważają, że w ten sposób stworzy się armię najemników, a nie lojalne siły obywateli-żołnierzy.
Zorn dodał, że siły zbrojne Niemiec i inni pracodawcy muszą zmierzyć się z niedoborem wykwalifikowanych specjalistów na rynku pracy.
O pomyśle zatrudniania żołnierzy z innych państw mówiono już wcześniej. Pomysł ten był krytykowany głównie przez wschodnioeuropejskich członków UE, którzy obawiają się, że Niemcy będą kusić ich żołnierzy wyższymi płacami.
- Oczywiście musimy uważać, aby nasi europejscy partnerzy nie byli postrzegani jako konkurenci - powiedział Zorn.
Jedna z opcji przewiduje zatrudnianie obywateli tych państw, które sam poszukują pracowników za granicą. Umowy byłyby podpisywane na zasadnie dwustronnych porozumień.
W 2011 r. Niemcy znieśli pobór dorosłych mężczyzn do wojska, a w ostatnich latach zdarzały się problemy ze znalezieniem wystarczającej liczby odpowiednich rekrutów, co doprowadziło do rozpoczęcia kampanii w mediach tradycyjnych i społecznościowych.
Od tego czasu siła oddziałów wzrosła do 182 tys. na koniec tego roku - o 6500 więcej niż dwa lata temu. Celem jest 203 tys. w roku 2025 - poinformowała minister obrony Ursula von der Leyen.
Ewentualna nowa rekrutacja byłaby skierowana do około 530 tys. obywateli innych państw UE w wieku od 18 do 30 lat, którzy już mieszkają w Niemczech.
Aby zapisać się do niemieckiego wojska, musieliby być niemieckojęzyczni, przedstawić zaświadczenia o niekaralności i zobowiązać się do zaangażowania na rzecz państwa niemieckiego.