Stefan Szczepłek: Bayern z pucharem. Lewandowski Superstar!

Bayern wygrał z Paris Saint Germain 1:0 i zdobył Puchar Mistrzów. Francuz Kingsley Coman strzelił jedyną bramkę i Niemcy zwyciężyli.

Aktualizacja: 24.08.2020 06:11 Publikacja: 23.08.2020 23:30

Stefan Szczepłek: Bayern z pucharem. Lewandowski Superstar!

Foto: AFP

Kiedy ogląda się taki mecz można zapomnieć, że jest się obiektywnym dziennikarzem. Pewnie większość kibicowała Bayernowi, życząc jak najlepiej Robertowi Lewandowskiemu. Ja też i to chyba nie jest sprzeniewierzenie się zasadom dziennikarstwa.

Mecz był bardzo dobry, co nie zawsze zdarza się w finale. Na boisku kilku mistrzów świata, w obydwu drużynach nie było słabych graczy, bo na tym poziomie już ich nie ma. To był zupełnie inny mecz niż ten, w którym Bayern wbił Barcelonie osiem bramek. Powtórka nie wchodziła w grę. Dzisiejsza Barcelona w porównaniu z PSG to druga kategoria.

Przeczytaj także: Lewandowski dogonił marzenie

Bawarczycy dali sobie radę z Leo Messim, teraz musieli ograniczyć ruchy aż trzech megagwiazd w linii napadu: Neymara, Kyliana Mbappe i Angela Di Marii. I zrobili to. Siła Bayernu to organizacja. Wielcy piłkarze grający dla drużyny to recepta na sukces. Indywidualne popisy niewiele w takich meczach dają. Wcześniej bezradnie rozkładał ręce Messi, teraz równie nieskuteczni okazali się Neymar i Mbappe.

Z całego meczu zapamięta się jeden drybling Mbappe w polu karnym, zakończony na trzecim obrońcy. Asekuracja stanowiła jeden z fundamentów zwycięstwa. Niemcy włożyli w walkę wszystkie siły, walczyli od początku do końca na każdym skrawku boiska. Najpierw dążyli do zdobycia bramki, a kiedy już się udało - nie ograniczali się do obrony. PSG nie mogło nawet swobodnie rozpoczynać akcji od swojego pola karnego, ponieważ od razu tam przeszkadzali im przeciwnicy. Ile siły trzeba włożyć, żeby tak grać przez półtorej godziny, w wysokiej temperaturze Lizbony?

Zwycięstwo Bayernu jest tym bardziej zasłużone, że nie przegrał on żadnego meczu w rundzie finałowej. Nie ma mowy o żadnym przypadku, szczęściu, sędziowskich błędach na korzyść Bawarczyków. Nic z tych rzeczy. Tylko nagroda za solidną pracę, którą wykonują wszyscy równo - i gwiazdy, i robotnicy. Zresztą, tam robotnicy też są artystami.

Brak mojego obiektywizmu przejawia się również w tym, że źle bym się czuł, patrząc na radość piłkarzy PSG. Nic nie mam do nich, do Paryża, ale nie lubię takich, którzy wygrywają tylko dlatego, że mają więcej pieniędzy od innych. Nie chcę w sporcie ani petrodolarów szejków w PSG i innych klubach, ani fortuny Romana Abramowicza w Chelsea. Wolę solidną pracę Bayernu.

W wyjściowej jedenastce mistrza Niemiec znalazło się sześciu Niemców. W PSG było tylko dwóch Francuzów. Niemcy na obydwu ławkach trenerskich. Sytuacja Hansiego Flicka przypominała nieco tę, w jakiej znalazł się Lewandowski. Polak, jeszcze w barwach Borussii, przegrał finał LM na Wembley w roku 2013. Na rewanż czekał siedem lat. Flick grał w finale roku 1987, kiedy Bayern przegrał z FC Porto, z Józefem Młynarczykiem w bramce. Odegrał się po 33 latach.

Robert Lewandowski jest czwartym Polakiem, który zdobył Puchar Mistrzów, przebywając w finale na boisku. Po Zbigniewie Bońku (1985, Juventus), Józefie Młynarczyku (1987, FC Porto) i Jerzym Dudku (2005, Liverpool). Pewnie spadł mu kamień serca, bo wreszcie nikt mu nie będzie wypominał, że poza niewątpliwie wyjątkowymi sukcesami w Polsce i w Niemczech, w przeciwieństwie do swoich wielkich polskich poprzedników nie osiągnął niczego wartościowego w klubie czy reprezentacji.

A skoro już wygrał Ligę Mistrzów to może zdobędzie coś ważnego z reprezentacją Polski. Bayern pokonał Barcelonę z Messim, PSG z Neymarem, Cristiano Ronaldo sam się wcześniej wyeliminował, a Lewandowski zdobył Puchar Mistrzów i został królem strzelców. To kto jest teraz najlepszy na świecie?

Kiedy ogląda się taki mecz można zapomnieć, że jest się obiektywnym dziennikarzem. Pewnie większość kibicowała Bayernowi, życząc jak najlepiej Robertowi Lewandowskiemu. Ja też i to chyba nie jest sprzeniewierzenie się zasadom dziennikarstwa.

Mecz był bardzo dobry, co nie zawsze zdarza się w finale. Na boisku kilku mistrzów świata, w obydwu drużynach nie było słabych graczy, bo na tym poziomie już ich nie ma. To był zupełnie inny mecz niż ten, w którym Bayern wbił Barcelonie osiem bramek. Powtórka nie wchodziła w grę. Dzisiejsza Barcelona w porównaniu z PSG to druga kategoria.

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego