Zuzanna Dąbrowska: Ponieśmy za ideę śmierć

Politycy mają obowiązek jasnego określenia własnego światopoglądu i odpowiedzi na podstawowe pytania.

Publikacja: 17.09.2019 22:00

Zuzanna Dąbrowska: Ponieśmy za ideę śmierć

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

W jednej z piosenek Georges’a Brassensa usłyszeć można refren pasujący do obecnej kampanii wyborczej: „ponieśmy za ideę śmierć. Śmierć tak, ale nie zaraz”. Prezentowane programy partyjne pełne są pomysłów dalekich od klasycznych ideologii. To próba odpowiedzi na oczekiwania obywateli, którzy zgodnym chórem deklarują w sondażach, że spory ideowe nie są dla nich ważne. „Sztandarów łopot to już dla nich tylko hałas” – śpiewa dalej Brassens. I trudno się oprzeć wrażeniu, że Polacy chętnie by taką piosenkę 13 października zanucili. Ale czy politykę da się robić kompletnie bez idei? Bez określenia, kim się jest i po co zawraca się głowę wyborcom?

Od lat 90. ubiegłego wieku liberalni centryści w rodzaju (wtedy) Unii Wolności radośnie powtarzali za politologiem Francisem Fukuyamą, że ideologie się skończyły, a podział na lewicę i prawicę jest nieaktualny. Ale historia alterglobalistycznych protestów, konfliktów międzynarodowych, wojen i czystek etnicznych pokazuje, że nie ma takiej idei, która nie mogłaby zostać wykorzystana do robienia polityki, włącznie z tymi, które zostały skompromitowane ludobójstwem, jak faszyzm.

W miejsca opuszczone przez idee wpełzają potwory nienawiści: do obcych, do gejów, do wierzących i do niewierzących, do mniejszości narodowych czy do kogokolwiek, kogo można by nienawidzić. Partie nie powinny więc abdykować z roli ideotwórczej. Władza nie polega jedynie, jak kiedyś chciał Donald Tusk, na zapewnianiu ciepłej wody w kranie. Polityka musi odnosić się do światopoglądu i ideologii, choćby polityczne „tłuste kocury” nie chciały się wysilać w poszukiwaniu nowych myszy.

Na półkę opuszczoną przez pragmatyczną do bólu Platformę wdrapał się PiS ze swoimi fobiami na punkcie uchodźców. Nie było komu się temu przeciwstawić. Senator Marek Borowski w rozmowie #RZECZoPOLITYCE zapewniał, że dziś PO to twór nieomal socjaldemokratyczny, a na pewno liberalno-lewicowy. Czy aby na pewno? Jak sprawdzić, na kogo właściwie głosujemy? Na konserwatystów, takich jak Kazimierz Ujazdowski? Na nacjonalistów, takich jak Dominik Tarczyński? Na socjaldemokratkę, taką jak Barbara Nowacka? A może jak Włodzimierz Czarzasty?

Na pierwszej stronie „Rzeczpospolitej” proponujemy małą ściągę: wykres pomagający ustawić na politycznej scenie partie polityczne. Nie jest na pewno doskonały, a ustawienie partii to nasza autorska wizja. Ale trzeba odpowiedzieć sobie na pytania o stosunek do państwa, o konserwatyzm światopoglądowy, o to, jak wiele liberalizmu potrzebne jest w ekonomii. Odpowiedź na te pytania jest konieczna, żeby po wyborach się za mocno nie zdziwić. Bo to nieprawda, że idei już nie ma. One żyją w partyjnych programach i wychodzą na powierzchnię po głosowaniu.

W jednej z piosenek Georges’a Brassensa usłyszeć można refren pasujący do obecnej kampanii wyborczej: „ponieśmy za ideę śmierć. Śmierć tak, ale nie zaraz”. Prezentowane programy partyjne pełne są pomysłów dalekich od klasycznych ideologii. To próba odpowiedzi na oczekiwania obywateli, którzy zgodnym chórem deklarują w sondażach, że spory ideowe nie są dla nich ważne. „Sztandarów łopot to już dla nich tylko hałas” – śpiewa dalej Brassens. I trudno się oprzeć wrażeniu, że Polacy chętnie by taką piosenkę 13 października zanucili. Ale czy politykę da się robić kompletnie bez idei? Bez określenia, kim się jest i po co zawraca się głowę wyborcom?

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Po II turze wyborów samorządowych. Dwóch wygranych, dwie Polski
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Komentarze
II tura wyborów samorządowych. KO wygrywa, ale przed wyborami do PE ma o czym myśleć
Komentarze
Paweł Łepkowski: Joe Biden czy Donald Trump? Ameryka stoi przed fatalnym wyborem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Pomoc dla Ukrainy. Amerykańska nadzieja i europejski realizm
Komentarze
Michał Płociński: Uprzedzony jak liberalna europosłanka. Kogo dyskryminuje Danuta Hübner?