Reklama

Zuzanna Dąbrowska: Emi się prezesowi urwała

Afera hejterska coraz bardziej przypomina film szpiegowski klasy C

Aktualizacja: 04.09.2019 11:31 Publikacja: 04.09.2019 11:25

Zuzanna Dąbrowska: Emi się prezesowi urwała

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

„Jeśli będzie Pani oczekiwała ode mnie wsparcia, którego mógłbym udzielić, działając w ramach uprawnień przysługujących parlamentarzystom, proszę o informację” – napisał 16 lipca prezes Jarosław Kaczyński do hejterki Emilii, w odpowiedzi na jej prośbę o pomoc. To mogłaby być standardowa odpowiedź z biura poselskiego zapracowanego polityka, który uprzejmie odpowiada na liczne błagania o interwencję. Mogłaby – ale nie jest. Istnieje bowiem druga część tego ujawnionego przez „Gazetę Wyborczą” listu.

W kolejnym akapicie prezes PiS opisuje bowiem swoje dotychczasowe działania na rzecz hejterki „zadaniowanej” przez polityków-sędziów z Ministerstwa Sprawiedliwości. Opisuje pomoc, jakiej już w marcu udzielił jej w sprawie sądowej, czyli takiej, w której pozycja jej męża – sędziego zatrudnionego w neo-KRS – mogła wpłynąć na postępowanie. To sprawa zupełnie prywatna, dotycząca opieki nad dziećmi i kontaktów z nimi męża. Takie procesy budzą niezwykle silne emocje u stron, przed sądami odbywają się czasem dantejskie sceny, bo nic nie działa na rozstających się małżonków jak ograniczony odstęp do własnych dzieci, rzadkie widzenia, czy potwierdzone sądownie oskarżenia o złe traktowanie potomstwa.

Dowiedz się więcej: "Wyborcza": Kaczyński pisał do hejterki "Emi"

I w takiej właśnie sprawie prezes PiS uznał za stosowne interweniowanie w interesie matki: napisał pismo do Rzecznika Praw Dziecka, który z kolei wziął udział w postępowaniu, a nawet wystąpił o wewnętrzny nadzór administracyjny nad tym postępowaniem. A po co był ten nadzór? Czy prezes doprowadza w każdej tego typu sprawie do zastosowania wewnętrznego nadzoru przez sąd okręgowy nad rejonowym? I w końcu – jak to świadczy o jego zaufaniu do wymiaru sprawiedliwości kierowanego przez Zbigniewa Ziobro? I, co chyba teraz najważniejsze, kiedy poznamy treść pisma prezesa do RPD?

Nie jest tak, jak twierdzi wicerzecznik PiS Radosław Fogiel mówiąc, że „Kilka tysięcy spraw kończy się interwencją na podstawie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Interwencją, czyli przekazaniem sprawy do właściwej instytucji. To była jedna z tych tysięcy spraw i była standardowo procedowana przez biuro poselskie”. Szef PiS wyraźnie zachowuje się wobec Emilii bardzo ostrożnie, przypomnienie o już udzielonej pomocy ma dowodzić jego dobrej woli i tego, że w kontaktach z wymiarem sprawiedliwości, które dla niej sprowadzają się już przede wszystkim do konfliktu z byłym mężem-sędzią, nie jest osamotniona. Tak właśnie postępuje się z agentem, który się „zerwał z uwięzi”. Postępować trzeba ostrożnie i zaoferować pomoc, bo taki człowiek z wewnątrz zbyt dużo wie, żeby go po prostu skreślić z ewidencji.

Reklama
Reklama

Ale mimo, że Jarosław Kaczyński obszedł się z Emilią jak z jajkiem – jej strach przed „Kastą” zwyciężył i doprowadził do ujawnienia afery. Ot, wypadek przy pracy politycznej…

Komentarze
Andrzej Łomanowski: Pułapka negocjacji z Rosjanami
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polskie psy zakładnikami w wojnie pałaców
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Ameryka ma wciąż jeszcze przewagę moralną nad Rosją?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Jarosław Kaczyński i PiS przestają słuchać, gdy usłyszą „Niemcy”?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nawrocki i Orbán. Żadne tam bratanki
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama