Dwa dni Forum Programowego PO, trzy dni konwencji programowej PiS w zeszły weekend. Wydarzenia imponujące, bogate w dyskusje, panele, wykłady i kuluarowe plotki. Wymagające wiele pracy organizacyjnej i merytorycznej oraz pieniędzy. Przygotowywanie w kampanii takich imprez stało się już tradycją i robi lepsze wrażenie niż ultranowoczesne konwencje w halach sportowych, gdzie wręcza się kwiaty prezesowi, czemu towarzyszą burzliwe oklaski.
Nie wiem tylko, po co udawać, że w wyniku tego wysiłku powstanie program, który wstrząśnie wyborcami. Programy i szczegółowe rozwiązania nikogo nie przekonają, bo po prostu nie zdążą dotrzeć do uszu wyborców. Wie to dobrze PiS, który ponad rok pracował na to, by program 500+ zakotwiczył się w umysłach i portfelach. Ale program ten oczywiście nie został wymyślony podczas poprzednich konwencji, podobnie jak jego różne kontynuacje w postaci dalszych transferów+. Wiadomo też, że nie ma co przygotowywać gęsto zadrukowanych książeczek pełnych dobrej woli i lepszych lub gorszych pomysłów. Nikt ich nie przeczyta.