Prawie 110 mld zł i blisko 83 mld zł. W sumie niemal 200 mld zł. Taki łączny deficyt w budżetach państwa na 2020 i 2021 r. zapowiada rząd. To kwota niewyobrażalna dla przeciętnego zjadacza chleba. Można ją przeliczyć np. na 2 mln luksusowych samochodów po 100 tys. zł. Ale nawet plac zapełniony taką liczbą samochodów trudno sobie wyobrazić.

Demagogia? Nie. Próba pokazania, jak kończy się szalona polityka rządu polegająca na rozdawaniu pieniędzy, których nie ma, i opowiadanie, że „wystarczy nie kraść", a „pieniądze na wszystko się znajdą". Nie, nie znajdą się. Pieniądze nie rosną na drzewach.

I wie to każdy, kto na co dzień zmaga się z domknięciem budżetu domowego. A przecież budżet państwa jest w o niebo lepszej sytuacji. Nie ma kłopotów z pożyczeniem pieniędzy, nawet w sytuacji, w której zwykły człowiek odszedłby z banku z kwitkiem z powodu braku zdolności kredytowej. Rząd ma możliwość prowadzenia kreatywnej księgowości, wypychania wydatków poza budżet. I rząd tak robi. Nie tylko ten zresztą. Robiły to też wcześniejsze ekipy, ale nigdy na taką skalę. Tym razem poza budżetem znalazły się m.in. wydatki na walkę ze skutkami Covid-19. To kolejne co najmniej 100 mld zł, a niektórzy mówią, że znacznie więcej.

Tak, mamy potężny kryzys. Ale on tylko obnażył skutki nieodpowiedzialnej polityki finansowej rządu. Zamiast korzystając ze świetnej koniunktury gospodarczej, przygotowywać finanse państwa na trudne czasy, bez opamiętania pompowaliśmy wydatki. 500+ przyznawane wszystkim jak leci bez kryterium dochodowego, mnożenie dodatkowych emerytur, rezygnacja z podniesienia wieku emerytalnego... To tylko te największe, które dziś najmocniej ciążą budżetowi.

Ale na ogromnych dziurach w budżecie państwa złe wieści się nie kończą. Bo czy rząd tego chce czy nie, czy przyzna to otwarcie, czy też będzie nas dalej czarował, to czekają nas podwyżki podatków i opłat oraz zaciskanie pasa. Jeśli nie teraz, to w najbliższych latach. Ekonomiści od lat przestrzegali, że tak skończy się ta polityka rządu. I już wiadomo, że w najbliższym czasie nie będzie obiecywanej od lat obniżki VAT. Rząd sięgnie po prowizję od przeniesienia oszczędności obywateli zgromadzonych w OFE na ich indywidualne konta emerytalne. To grube miliardy wyciągnięte dodatkowo z naszych kieszeni. Z drugiej strony mówi się o zwolnieniach w budżetówce. A to zapewne dopiero początek. Czas zapiąć pasy.