Papierosy i inne wyroby tytoniowe to ważne źródło podatkowych dochodów budżetu. VAT i akcyza to przeszło 13 zł w cenie paczki papierosów sprzedawanej za 16 zł. W 2019 r. wpływy do budżetu państwa z podatków od wyrobów tytoniowych sięgnęły 28,7 mld zł. A Polacy ciągle chętnie palą. Stąd pokusa, by podatki windować. W ślad za ich podwyżkami rosną ceny papierosów. To oczywiście podnosi atrakcyjność przemytu i nielegalnej produkcji.

Najnowszy pomysł to podniesienie akcyzy na nowatorskie wyroby tytoniowe. Gdyby wszedł w życie, ich ceny poszłyby w górę, a opłacalność przemytu zza naszej wschodniej granicy by wzrosła. Już to ćwiczyliśmy w przeszłości. Seria podwyżek akcyzy w latach 2010–2015 przełożyła się na wzrost przemytu. Wedle szacunków w 2015 r. nawet co piąty papieros w naszym kraju pochodził z kontrabandy lub nielegalnej produkcji. W kolejnych latach udział szarej strefy w rynku tytoniowym malał i dziś oceniany jest na mniej więcej 10 proc. To z jednej strony efekt większej skuteczności kontroli, z drugiej zaś wyhamowania podwyżek akcyzy. – Każda podwyżka cen na rynku legalnym automatycznie przekłada się na wzrost cen papierosów nielegalnych. Taka podwyżka na legalne produkty to zatem dobra wiadomość dla rynku nielegalnego – mówił kilka lat temu prof. Ernesto Savona, współautor raportu na temat nielegalnego handlu wyrobami tytoniowymi w Europie, przygotowanego przez Centrum Badawcze Międzynarodowej Przestępczości Przemytniczej Transcrime. Tak jest nie tylko w Polsce, ale także we wszystkich innych krajach. Cena nielegalnych papierosów w Europie to 50–60 proc. ceny tych legalnych.

Jeśli więc rząd powściągnie swój apetyt na dodatkowe pieniądze z podatków, ma szanse trzymać szarą strefę, a więc i przemyt, na stosunkowo niskim poziomie. Niby oczywiste, ale pandemia z jednej strony obniżyła podatkowe dochody kasy państwa, a z drugiej zwiększyła jej wydatki. Pokusa podnoszenia podatków jest więc potężna.