Przyszły rok nie będzie łatwy dla kolei. Pociągi pasażerskie, zwłaszcza te dalekobieżne, będą się spóźniać przez coraz większą liczbę prac na torach, przetargi na modernizacje linii mogą się przeciągać z powodu drastycznie rosnących kosztów. W dodatku część pasażerów zechce przesiąść się do samochodów, bo oddanie do ruchu nowych odcinków szybkich dróg radykalnie poprawi skomunikowanie pomiędzy dużymi miastami.

Większa frekwencja, trzeci rok z zyskiem
Na razie PKP Intercity chwali się wynikami za 2018 r. – jak podała spółka w piątek, prognozy zakładają, że na koniec grudnia liczba przewiezionych pasażerów wzrosła r./r. o 8 proc., do ponad 46 mln. Przewoźnik kończy trzeci z rzędu rok na plusie – przewidywany zysk netto powinien sięgnąć 190 mln zł. Sukcesem ma być także rozpoczęte właśnie uruchamianie w pendolino bezprzewodowego internetu, choć następuje to z czteroletnim opóźnieniem.
Ale na tych wynikach cieniem kładzie się coraz gorsza punktualność. Według ostatnich danych Urzędu Transportu Kolejowego pomiędzy lipcem a wrześniem opóźniona była aż jedna trzecia składów Intercity. To dużo gorzej niż w I kwartale, gdy spóźniała się jedna czwarta pociągów tego przewoźnika. Spółka tłumaczy to wydarzeniami losowymi czy kłopotami ze skomunikowaniem z innymi przewoźnikami, czasem także potrzebnym na przejęcie pociągów międzynarodowych opóźnionych przez formalności celne na granicy lub na liniach poza Polską. Tymczasem może być jeszcze gorzej, bo rozpoczyna się kumulacja inwestycji na torach: w 2019 r. ich wartość wzrośnie do ponad 11 mld zł z 8,1 mld w 2018 r., a w dwóch kolejnych latach sięgnie odpowiednio 12,4 oraz 12,1 mld zł. Będą nowe zamknięcia linii, objazdy, przesadzanie pasażerów do autobusów.
W dodatku kolejnym problemem jest tabor. Intercity zakłada, że w 2023 r. będzie on w 80 proc. nowy lub zmodernizowany, w 94 proc. pociągów znajdzie się klimatyzacja, w co najmniej 77 proc. składów podróżni będą mieć dostęp do bezprzewodowego internetu. Ale zdaniem Adriana Furgalskiego, wiceprezesa Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, wart 7 mld zł program odnowienia taboru nie miał dobrego startu: rozpoczął się od modernizacji starych wagonów i na dodatek zbyt późno. – Gdy są awarie, to przy braku zamówień nowych składów efektem jest odwoływanie pociągów – twierdzi Furgalski. W branży krążą również opinie o niskiej sprawności zakupionych lokomotyw.