Szczyt Grand Colombier osiągnęli razem. Trzeci raz górski finisz był pojedynkiem Słoweńców i po raz drugi zwyciężył ten młodszy. 21-letni Pogacar uniósł ręce w geście triumfu oraz niedowierzania, jakby sukcesy wciąż wprawiały go w osłupienie. Tydzień temu przebąkiwał, że może powalczyć o podium, a dziś coraz odważniej spogląda na żółtą koszulkę.
Zawodnik UAE-Team Emirates debiutuje na trasie Wielkiej Pętli. Jeszcze dwa lata temu triumfował w młodzieżowym Tour de l'Avenir, jesienią ubiegłego roku sensacyjnie wskoczył na podium Vuelta a Espana, a dziś w TdF traci tylko czterdzieści sekund do Roglicia, którego na starcie w Nicei eksperci okrzyknęli faworytem.
Pogacar zagubił się tylko raz – podczas wietrznego siódmego etapu, kiedy peleton rozerwał jadący z prędkością 66 km/h Michał Kwiatkowski. Został wtedy w drugiej grupie, za liderami. Teraz mozolnie odrabia straty, w ciągu tygodnia ograniczył je o połowę. Jeździ odważnie, lubi atakować. Francuski dziennik „L'Equipe" przed niedzielnym etapem pisał, że największą cnotą Słoweńca jest młodzieńcza zuchwałość.
Roglić ma trzydzieści lat. Były skoczek narciarski w Tour de France był już czwarty, a rok temu wygrał Vueltę. Etapy spędza przyczajony za plecami kolegów z zespołu Jumbo-Visma, ale pozostaje czujny. Jeździ tak, jakby nie istniał atak, którego nie umiałby odeprzeć. Jego pozycja to dowód zarówno sportowej klasy, jak i potęgi drużyny Jumbo-Visma.
Holendrzy taktykę na Wielką Pętlę zbudowali wokół niego. Zespół wykonuje plan, który w poprzednich latach przynosił zwycięstwo liderom grupy Ineos. Niemiec Robert Thomas Wagner, dyrektor sportowy, nie kryje, że przerwanie sezonu przez pandemię koronawirusa wykorzystał na analizę możliwości swojej drużyny, mocnych i słabych punktów rywali oraz zwycięskiej taktyki Brytyjczyków z ubiegłych lat.