Pomocy humanitarnej może potrzebować ponad 5 mln mieszkańców Zimbabwe. 2,5 miliona osób już teraz znajduje się "na granicy głodu" - mówi David Beasley stojący na czele WFP.
Przyczyną problemów Zimbabwe są niskie zbiory spowodowane długotrwałą suszą, co przełożyło się na wysokie ceny żywności. Obniżenie się poziomu rzek uderzyło też w główną hydroelektrownię Zimbabwe, co prowadzi do częstych blackoutów w kraju.
Beasley podkreśla, że w przypadku 2,5 mln mieszkańców kraju "mowa jest o ludziach, którym wkrótce będzie grozić głód, jeśli im nie pomożemy".
- Mierzymy się z suszą, jakiej dawno nie było - dodaje.
Zimbabwe wciąż mierzy się też ze skutkami cyklonu Idai, który uderzył w kraj w tym roku. W wyniku przejścia cyklonu nad Zimbabwe dziesiątki tysięcy mieszkańców kraju straciło dach nad głową.