- To pierwszy marsz w 2018 roku - roku, w którym - mam nadzieję - dojdziemy do celu; roku, w którym te marsze przestaną już być potrzebne. Już niedługo czas podsumowania tego wszystkiego, co uczestnicy tych marszów uczynili dla sprawy, dla prawdy, dla Polski, dla jej siły, dla jej godności, dla pamięci tych, którzy polegli (...) - mówił Kaczyński w tradycyjnym przemówieniu przed Pałacem Prezydenckim.
- To było i w dalszym ciągu jest wielkie dzieło, jeszcze niedokończone, ale sądzę, że już niedługo będziemy mogli powiedzieć, że ten finał nastąpił. Idziemy drogą naprawy Rzeczypospolitej i te marsze, to wszystko, co przez te już prawie osiem lat czynimy, to nic innego, jak wpisywanie się w tę drogę, tworzenie jej bardzo ważnej części. Bo nie mogliśmy przejść do porządku dziennego nad tym, co stało się w Smoleńsku - kontynuował prezes PiS, zaznaczając, że jedną z osób, która chciała by "emocje opadły" i "cała tragedia została zapomniana" był prezydent Bronisław Komorowski.
- Chwała tym, którzy stali tutaj z krzyżem. Chwała tym, którzy walczyli o prawdę, na czele z Antonim Macierewiczem - mówił Kaczyński. Słowa wywołały okrzyki "Antoni! Antoni!" pod adresem byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który również był obecny na Krakowskim Przedmieściu.
Prezes Kaczyński ocenił, że "droga naprawy Rzeczypospolitej, dobrej zmiany, czasem ze względu na okoliczności jest kręta". Zaapelował o zaufanie. - Ufajcie! Ufajcie, że idziemy drogą w tym samym kierunku, że ten kierunek nie ulegnie najmniejszej zmianie, że dojdziemy do celu, że będziemy mieli nową, prawdziwie nową, prawdziwie niepodległą, prawdziwie godną, prawdziwie silną Polskę! - powiedział.
- Przed nami jeszcze trzy takie marsze. One przejdą do polskiej historii - przejdą i będą zapisane złotymi zgłoskami. I wy wszyscy będziecie tak zapisani - zakończył swoje wystąpienie Jarosław Kaczyński.