Firmy mniej chcą inwestować w zasoby trwałe – jak magazyny, punkty odbioru czy wyposażenie biura, nie widzą też specjalnie potrzeby większych wydatków na rekrutację pracowników czy system szkoleń.
Ich entuzjazm mogą osłabiać obawy o dalszą sytuację, ponieważ w tej grupie przedsiębiorców również nie brakuje obaw. Głównym zagrożeniem dla branży w ich opinii są ramy prawne dla prowadzenia działalności oraz przepisy międzynarodowe – wskazało je 24 proc. badanych. Co piąta firma wskazuje na konkurencję sklepów internetowych, a 18 proc. – międzynarodowych serwisów handlowych jak Amazon. Biorąc pod uwagę, że dodatkowo 12 proc. wskazało ogólnie konkurencję jako zagrożenie dla biznesu, widać, co tak naprawdę spędza im sen z powiek.
To jest główne ryzyko – co pokazują też inne dane. Choć co roku powstaje w Polsce nawet kilka tysięcy e-sklepów, to co trzeci zniknie w ciągu roku, a kilka lat przetrwa nie więcej niż 30 proc.
Na razie tylko 6 proc. badanych widzi zagrożenie ze strony cyberprzestępców, co zaskakuje, biorąc pod uwagę skalę nagłośnienia przypadków przeprowadzania ataków hakerskich na serwisy handlowe. Jednak już połowa zapytana, na ile takie ataki są zagrożeniem dla e-commerce, przyznaje, że jest to poważne ryzyko. 23 proc. postrzega ten problem raczej jako umiarkowane niebezpieczeństwo.
Opinia
Maciej Żurawek, dyrektor Departamentu Rozwoju Produktu i Wsparcia Sprzedaży w Citi Handlowy
Sprzedaż online w Polsce stanowi dzisiaj 7 proc. ogólnej sprzedaży i szybko zbliża się do średniej światowej, która jest na poziomie 10 proc. Polski rynek e-commerce rośnie bardzo dynamicznie, odnotowując rok do roku tempo dwucyfrowe. Jak wynika z naszych badań, większość podmiotów e-commerce to ci, którzy urośli na sprzedaży stacjonarnej, ale zgodnie z trendami dzisiaj inwestują w rozwój kanałów online. Z kolei 1/5 to firmy, które wyznaczać będą trendy, bo to podmioty, które z założenia działają tylko w internecie. Kosztem nawet ewentualnie niższego przychodu w pierwszym okresie, bo wciąż liczba Polaków kupujących online to mniej niż połowa. Ale tak jak wcześniej – z trendem wzrostowym. Na co dzień pracujemy z firmami działającymi w internecie. Sektor ten widzimy znacznie szerzej niż tradycyjne e-commerce, bo w świecie online działają też choćby firmy technologiczne sprzedające swoje usługi online. To bardzo specyficzny klient, bo kto raz zasmakował sprzedaży usług czy produktów w internecie, ten najczęściej automatycznie zaczął już myśleć o swojej działalności znacznie szerzej niż tylko w ramach granic Polski. Wydaje się, że online to sfera, która najszybciej rodzi międzynarodowych graczy. To zresztą potwierdzają nasze badania. 2/3 z polskiego e-commerce działa na rynkach zagranicznych. I dlatego właśnie tego typu firmy trafią do nas. Po pierwsze, by sprawnie z Polski założyć z nami rachunek na dowolnym rynku na świecie. Ten lokalny rachunek to już 1/4 sukcesu, bo stanowi o wiarygodności sklepu z perspektywy lokalnego konsumenta. Po drugie, tego typu firmy oczekują od nas wsparcia w zakresie zarządzania ryzykiem walutowym. Większość firm, bo prawie 80 proc., sprzedaje w PLN lub w EUR, a tylko 35 proc. w USD. Jednocześnie w przypadku niespełna 40 proc. firm waluta, w jakiej oferowane są produkty lub usługi, zmienia się automatycznie w zależności od kraju. W pozostałych przypadkach klient często dopiero na zakończenie procesu zakupu dowiaduje się, ile faktycznie zapłaci za swoje zakupy. Dlatego opracowaliśmy rozwiązanie dla firm z branży e-commerce, które pozwala im w sposób automatyczny prezentować ceny swoich produktów w dowolnej walucie – zależnie od tego, z jakiego kraju ich klient pochodzi. Dodatkowo pomaga im sprawnie i także w sposób zautomatyzowany zarządzać ryzykiem walutowym. Trzecim wyzwaniem, z jakim przychodzą do nas firmy, jest kwestia rekoncyliacji należności. Często słyszymy, że klienci potrzebują sztabu ludzi do uzgadniania należności i zwrotów. Opracowaliśmy więc automat, który sam identyfikuje, kto, za co, w jakiej formie i komu zapłacił lub też odwrotnie – w jakiej formie i komu należy zwrócić środki. To algorytmy, które pozwalają na pełną automatyzację płatności.
Firmy otwarte na nowe formy regulowania należności za towar lub usługę
Rynek płatności pomaga rozwojowi zakupów internetowych
Klienci nie będą chcieli kupować online na większą skalę, jeśli nie będą mieli zaufania do systemów płatności.Polacy mają dodatkowo dość specyficzne potrzeby w zakresie dostępnych metod płatności za e-zakupy. Dodatkowo oczekują, podobnie jak w przypadku metod dostawy, że będą mieli z czego wybierać. Dlatego firmy muszą zaproponować im kilka opcji.Z badania Kantar Millward Brown wynika, że najpopularniejszą metodą płatności oferowaną przez sklepy jest nadal przelew bankowy, który dla klientów przygotowało 85 proc. sklepów. 79 proc. oferuje im opcję płacenia za zakupy przy odbiorze zamówienia, co jest polską specyfiką, w Europie Zachodniej taka metoda jest zupełnie nieznana. 71 proc. oferuje z kolei tzw. szybkie e-przelewy, czyli rozwiązanie oferowane przez takie firmy jak PayU czy Dotpay, a 65 proc. płatność kartą, co nie oznacza, że jest ona tak popularna.
– W Polsce, w przeciwieństwie na przykład do Wielkiej Brytanii i Francji, mniejszą popularnością w internecie cieszą się karty płatnicze (debetowe i kredytowe) i elektroniczne portfele jak PayPal czy Amazon Pay, natomiast polscy e-kupujący wybierają najczęściej płatność przy odbiorze lub polecenie przelewu – mówi Jakub Górka, dr nauk ekonomicznych, adiunkt na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. – W kontekście tego ostatniego powszechne są szybkie e-przelewy, tzw. pay-by-linki (PBL), czyli przelewy z automatycznie wypełnianą danymi formatką, redukujące czas płatności i dające sklepowi w momencie zakupu gwarancję otrzymania środków pieniężnych – dodaje.
Firmy, które umożliwiają klientom skorzystanie z przelewu bankowego online, szybkiego e-przelewu czy zapłacenia kartą płatniczą, dość szybko otrzymują środki na swój rachunek – ponad 60 proc. otrzymuje środki codziennie, na bieżąco. Przy płatnościach za pobraniem lub w oddziale czy placówce banku mniej niż 50 proc. otrzymuje środki na bieżąco.
W ślad za tym również weryfikacja płatności jest bardzo różnie zorganizowana. Najczęściej zajmuje się tym dedykowana osoba – tak wskazało 39 proc. ankietowanych. W 21 proc. firm weryfikacją płatności zajmuje się kilka osób z księgowości, a w 18 proc. jedna osoba z tego działu. Tylko 15 proc. firm ma dedykowany dział do obsługi i weryfikacji płatności.
Z tematem płatności wiąże się także kwestia akceptowanych przez sklepy walut obcych. W ślad za ich dużą otwartością na sprzedaż za granicą idzie również przyjmowanie płatności innych niż złotówkowe. Choć nie do końca – bo 7 proc. firm działających już międzynarodowo nadal przyjmuje płatności tylko w złotych.
Jednak największa grupa, bo 79 proc. firm z branży e-commerce, akceptuje je w euro, a 35 proc. w dolarach amerykańskich. Dla innych walut wskazań jest odpowiednio mniej, ale 2 proc. sklepów przyjmuje je nawet w chińskich juanach.
38 proc. sklepów oferuje też klientom automatyczną zmianę waluty w zależności od tego, w jakim kraju robione są zakupy. Z kolei 32 proc. daje klientom możliwość skorzystania z integratorów płatności przy dokonywaniu płatności w innych walutach niż złoty.