Wielu Polaków wciąż nie wie o niedzielnym zakazie handlu, kolejni nie wiedzą, które sklepy będą otwarte. Wiadomo tylko, że nie otworzą się sieci hipermarketów. Mogą za to działać apteki, cukiernie, stacje paliw czy kwiaciarnie, ale też sklepy spożywcze, pod warunkiem że za kasą stanie właściciel. Fizycznie to wykonalne, jeśli ma tylko jeden punkt handlowy, może mu też pomóc rodzina, o ile nie jest w sklepie zatrudniona. Ustawa wprowadza także ponad 30 innych wyłączeń. Mogą z nich korzystać np. placówki na dworcach. – W niedzielę będzie tam otwartych osiem naszych sklepów – mówi Agata Nowakowska, rzecznik Rossmanna. Biedronka też chce je otworzyć.
Niektóre firmy idą jeszcze dalej. Jedna z trójmiejskich galerii handlowych zlokalizowanych obok dworca otworzyła już poczekalnię z kasami. Nie wiadomo, czy z tej furtki skorzysta, gdyż urzędnicy wyraźnie uznali to za obejście prawa. Nowa ustawa pozwala też na sprzedaż pamiątek czy dewocjonaliów – może to wykorzystać np. część jubilerów.
– Zamieszanie pogłębia brak kampanii informacyjnej ze strony państwa. Możemy edukować tylko naszych klientów w sklepach – mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD). Dlaczego kampanii nie było, resort pracy nam nie wyjaśnił.