Fitch to jedyna z trzech największych agencji ratingowych, która nie zdecydowała się na żadną zmianę w ocenie wiarygodności kredytowej Polski po wyborach parlamentarnych z jesieni 2015 r. Agencja Standard & Poor’s w styczniu ub.r. obniżyła Polsce zarówno rating (z A- do BBB+), jak i jego perspektywę z pozytywnej na negatywną. Z kolei agencja Moody's w maju ub.r. pozostawiła rating bez zmian (A2, co jest szóstym stopniem na 21-stopniowej skali), ale nadała mu perspektywę negatywną.
Ta ostatnia agencja także mogła w piątek dokonać aktualizacji swojej oceny Polski, ale nie skorzystała z tej możliwości. Taka decyzja oznacza, że rating pozostaje bez zmian, ale nie jest tożsama z jego potwierdzeniem. Tak samo Moody’s postąpiła we wrześniu ub.r.
- Decyzję Moody's, aby nie aktualizować ratingu Polski można interpretować w ten sposób, że bilans wszystkich czynników nie uzasadniał zmiany oceny wiarygodności kredytowej – wyjaśnił Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. - Negatywny czynnik w postaci obniżenia wieku emerytalnego został zrównoważony m.in. przez znaczną redukcję deficytu fiskalnego, zmniejszanie się nierównowagi zewnętrznej Polski oraz oczekiwane przyspieszenie wzrostu gospodarczego – sprecyzował.
Spośród 16 ankietowanych przez "Parkiet" i "Rz" ekonomistów wszyscy zakładali w podstawowym scenariuszu, że Moody’s ratingu nie zmieni. Wielu jednak zastrzegało, że nie można tego całkowicie wykluczyć właśnie z powodu kosztownej na dłuższą metę decyzji rządu, aby obniżyć wiek emerytalny. W przypadku Fitcha 14 ankietowanych nie oczekiwało żadnych zmian w ocenie wiarygodności kredytowej, a dwóch spodziewało się zmiany jej perspektywy na negatywną.
Agencja Fitch w uzasadnieniu swojego werdyktu podkreśliła, że wsparciem dla obecnego ratingu Polski są solidne fundamenty makroekonomiczne, w tym zdrowy sektor bankowy i stabilne ramy polityki pieniężnej. Zwróciła jednak uwagę, że pod rządami PiS pogorszył się klimat polityczny w Polsce, czego dowodem były grudniowej protesty przed Sejmem, i zmniejszyła się przewidywalność polityki gospodarczej, co stwarza ryzyko nadmiernego wzrostu zadłużenia.