Wydawało się, że środa przyniesie odreagowanie po 2,5-proc., wtorkowym spadku notowań WIG20. Sesja zaczęła się wprawdzie od lekkiej zwyżki, ale marne +0,3 proc. to wszystko na co było stać warszawskie byki. Jeszcze przed południem indeks dużych spółek zanurkował pod kreską i na półmetku sesji był już 0,2 proc. na minusie. Skala przeceny byłaby zapewne większa, gdyby nie dobre dane z Niemiec. Okazało się bowiem, że produkcja przemysłowa wzrosła w marcu, w ujęciu miesiąc do miesiąca, o 0,5 proc., a analitycy spodziewali się spadku o takiej samej skali. Wygląda jednak na to, że cały czas pierwsze skrzypce w kształtowaniu rynkowych nastrojów odgrywają USA i Chiny. Nagły, negatywny zwrot w ich negocjacjach jest przyczyną pogorszenia nastrojów i dopóki relacje między tymi krajami znów się nie ocieplą, dopóty trudno oczekiwać zieleni na parkietach. Zwłaszcza, że Komisja Europejska opublikowała wczoraj nowe prognozy makroekonomiczne, z których wynika, że tempo wzrostu gospodarki strefy euro będzie niższe niż wcześniejsze oczekiwania i wyniesie 1,2 proc. w 2019 r. oraz 1,5 proc. w 2020 r.

Po południu sytuacja na naszym rynku nie uległa niestety poprawie. Nasz rynek czekał na pretekst do dalszej przeceny i otrzymał takowy w postaci spadkowego otwarcia sesji na Wall Street. Słabszy początek w wykonaniu S&P500 wystarczył, by WIG20 pogłębił dzienne minima i ostatecznie stracił w środę 0,5 proc. Indeks zakończył dzień na poziomie 2221 pkt. To najniższy pułap od listopada ubiegłego roku. Środa była jednocześnie szóstą, spadkową sesją z rzędu. Od początku maja indeks stracił 4,8 proc., znosząc cały, noworoczny dorobek. Jak na ten moment giełdowe powiedzenie „sell in may and go away" sprawdza się książkowo. Co gorsza sprawdza się także w innych segmentach naszej giełdy. Indeks mWIG40 spadł w środę o 0,8 proc. i przełamał poziom 4000 pkt. Pod kreską, ale tylko 0,14 proc., kończył też sesję sWIG80. Indeks grupujących małe spółki pozostaje relatywnie silniejszy od pozostałych wskaźników.

Ze statystyk rynkowych dla środowej sesji warto zwrócić uwagę na obroty. Wyniosły one 718,5 mln zł, co nie jest wynikiem jakoś specjalnie wzmacniającym spadkową wymowę sesji. Ponadto trzem spółkom udało się wyznaczyć co najmniej roczne maksimum notowań (w tym m. in. Ten Square Games), a trzynastu analogiczne minimum (w tym m. in. Enerdze, Bogdance i Polnordowi).

Pod koniec sesji pojawiła się w sieci informacja, że chińska delegacja, która udała się do USA, chce wypracować porozumienie. - Można więc założyć, że Chiny będą gotowe na ustępstwa. W tej sytuacji okazałoby się, że weekendowa zagrywka Trumpa z informacją o nałożeniu ceł spełniła swoje zadanie - miała postawić Chiny przed aktualnym spotkaniem w trudniejszej pozycji negocjacyjnej – komentował tę informację Tomasz Gessner, analityk Efix Dom Maklerski. Informacja ta nie zdążyła jednak poprawić nastrojów na GPW. Z kolei indeksy amerykańskie rosły w tym czasie o 0,3 proc. Jeśli interpretacja rynków będzie podobna do tej zaprezentowanej przez cytowanego eksperta, to czwartek ma szansę przynieść odreagowanie na rynkach akcji.