Od 1 stycznia 2020 r. środki zgromadzone w OFE mają zostać przekazane – zależnie od decyzji opłacających składki – do FRD i po dopisaniu wartości przeniesionych środków do kapitału zgromadzonego w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych lub na indywidualne konta emerytalne. Domyślnie pieniądze zostaną przetransferowane na konta emerytalne, a tylko w przypadku złożenia stosownej deklaracji przez przyszłego emeryta będą one przeniesione do FRD.

Zgodnie z aktualizacją programu konwergencji (APK) Ministerstwo Finansów szacuje, że wpływy w kolejnych dwóch latach z tytułu opłaty przekształceniowej wyniosą 19,3 mld zł. To oznacza, że resort spodziewa się, że około 20 proc. oszczędności zgromadzonych w OFE zostanie przeniesione do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Wybór tej opcji może być korzystny dla przyszłego emeryta, ponieważ taki transfer jest pozbawiony opłaty przekształceniowej. W tej sytuacji OFE przekazałyby do końca roku do funduszu aktywa o wartości ponad 32 mld zł.

Nie jest jeszcze jasne, w jakiej formie miałby ten transfer nastąpić. Wśród rozważanych opcji pojawił się pomysł, że fundusze emerytalne przekażą aktywa proporcjonalnie. Takie rozwiązanie wynika z APK, w którym mowa jest o możliwości „złożenia deklaracji przez członka OFE o przeniesieniu środków z OFE do Funduszu Rezerwy Demograficznej i dopisaniu wartości przeniesionych środków do kapitału zgromadzonego w FUS". Taki mechanizm został zastosowany w przypadku reformy OFE w 2014 r.

Przy przeniesieniu akcji do FRD na poziomie zakładanym przez rząd, do Funduszu trafiłyby akcje notowane na GPW o wartości ponad 25 mld zł. Ponadto w zarządzaniu państwowego operatora systemu emerytalnego znalazłyby się akcje zagraniczne i obligacje o łącznej wartości około 4,2 mld zł, a w gotówce mogłoby trafić do FUS niecałe 2 mld zł. Pytanie, czy takie rozwiązanie nie wiąże się z wyprzedażą akcji w krótkim terminie.

Druga możliwość sprowadza się do tego, że OFE przekazałyby do FRD gotówkę pochodzącą z depozytów (obecnie 6 proc. wartości portfela), ze sprzedaży akcji zagranicznych i obligacji, głównie korporacyjnych (po ok. 6,7 proc wartości portfela) oraz być może w jakiejś części z akcji notowanych na GPW. W tej sytuacji w OFE, a więc docelowo na IKE, pozostałyby prawie same akcje spółek z polskiej giełdy, a powstałe fundusze inwestycyjne byłyby typowym agresywnym produktem, w którym alokacja w polskie akcje byłaby na poziomie powyżej 90–95 proc.