Na duże debiuty trzeba jeszcze poczekać

Rynek ofert publicznych tkwi w letargu. Aktywność widać tylko w jednej branży: wśród producentów gier.

Publikacja: 02.01.2020 21:01

Na duże debiuty trzeba jeszcze poczekać

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Wyhamowanie na rynku IPO (ang. pierwotna oferta publiczna) widać w całej Europie, ale na GPW jest ono szczególnie bolesne. W 2019 r. wyrównany został „rekord" z 2018 r., kiedy zadebiutowało tylko siedem firm. Gdybyśmy przeanalizowali strukturę zeszłorocznych debiutów, to zobaczylibyśmy jeszcze bardziej niepokojący obraz rynku. Jedyną nową spółką, która w 2019 r. przeprowadziła ofertę publiczną, był producent gier BoomBit. Nie dał inwestorom zarobić: obecnie jego akcje są wyceniane zdecydowanie niżej niż w ofercie publicznej.

Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie branża gier nakręca statystyki rynku IPO. W 2020 r. na rynek główny GPW wejść zamierzają Gaming Factory i Games Operators, a debiut na rynku alternatywnym zapowiedziało około dziesięciu studiów. Wśród nich Drageus Games, który prawdopodobnie już w tym miesiącu dołączy do grona spółek notowanych na NewConnect. Pod koniec grudnia GPW zatwierdziła jego dokument informacyjny. W pierwszym półroczu zadebiutować może też Polyslash, krakowski producent gier i warszawski Ovid Works.

Jednak nawet w sektorze gier pojawia się pewien sceptycyzm. Na przełomie roku notowana na NewConnect grupa kapitałowa Arts Alliance poinformowała, że na razie rezygnuje z przeprowadzki na GPW. Powód? „Obecna sytuacja na rynku kapitałowym oraz możliwe zbyt małe zainteresowanie ofertą nowych akcji" – uzasadniła.

Do rozruszania krajowego rynku IPO potrzebne są duże oferty publiczne takich firm jak Pepco, Allegro, Smyk czy Techland. Na razie jednak niskie wyceny nie zachęcają właścicieli do wprowadzania firm na parkiet. Trudno im się dziwić, skoro lepszą cenę mogą dostać od inwestorów strategicznych bądź funduszy private equity. Być może sytuacja zmieni się, gdy wyceny na giełdzie wzrosną. Jest na to szansa, bo w ostatnich latach krajowe indeksy zostały mocno w tyle za światowymi i powinny zacząć odrabiać straty. Szansą dla rynku jest program pracowniczych planów kapitałowych. Choć sceptycy wskazują, że opublikowana w grudniu stopa partycypacji jest daleka od zadowalającej.

Na GPW teraz jest notowanych 449 spółek, w tym 401 krajowych. Łączna kapitalizacja tych ostatnich wynosi 550 mld zł. Drugie tyle przypada na firmy zagraniczne. Rekordowy pod względem liczby debiutów był 2007 r. Wtedy na parkiet weszło 81 spółek. Znaczący spadek widać w ostatnich latach. W 2015 r. debiutów było 30, rok później 19, potem 15, a ostatnie dwa lata zakończyły się wspomnianą już liczbą zaledwie siedmiu nowych firm.

Wyhamowanie na rynku IPO (ang. pierwotna oferta publiczna) widać w całej Europie, ale na GPW jest ono szczególnie bolesne. W 2019 r. wyrównany został „rekord" z 2018 r., kiedy zadebiutowało tylko siedem firm. Gdybyśmy przeanalizowali strukturę zeszłorocznych debiutów, to zobaczylibyśmy jeszcze bardziej niepokojący obraz rynku. Jedyną nową spółką, która w 2019 r. przeprowadziła ofertę publiczną, był producent gier BoomBit. Nie dał inwestorom zarobić: obecnie jego akcje są wyceniane zdecydowanie niżej niż w ofercie publicznej.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Giełda
Podwójny szczyt WIG20 i spadki w USA
Giełda
WIG20 próbuje powalczyć o 2500 pkt
Giełda
NYSE będzie działać 24/7? To byłaby prawdziwa rewolucja
Giełda
WIG20 znów nie może sforsować poziomu 2500 pkt
Giełda
Łowy na dywidendy czas rozpocząć