Początek nowego tygodnia na warszawskiej giełdzie rozpoczął się od odrabiania ostatnich strat. WIG20 wyraźnie zyskiwał wczoraj na wartości. Na koniec dnia urósł 2,2 proc., chociaż w ciągu dnia miewał zarówno lepsze i gorsze chwile. Można więc powiedzieć, że na moment emocje udało się uspokoić. Pytanie brzmi na jak długo? Czy dzisiaj znowu będziemy oglądali wzrosty na GPW, czy może wrócą obawy związane z koronawirusem i jego wpływem na globalną gospodarkę?

Dzień zaczynamy z „wysokiego C”. WIG20 już w pierwszych minutach handlu zyskiwał 1,7 proc. i tym samym oddala się od poziomu 1800 pkt. W normalnych warunkach taki początek dnia ustawiałby całą sesję. Wiadomo jednak, że warunki nie są normalne, więc niczego nie można przesądzać, nawet po tak udanym otwarciu.

Do odrabiania strat z ostatnich dni z impetem ruszyli wczoraj Amerykanie. Na Wall Street znowu mieliśmy szał zakupów. Liczby zresztą mówią same za siebie. Dow Jones Industrial zyskał 5,1 proc. Z kolei S&P500 urósł 4,6 proc. i w błyskawicznym tempie wrócił powyżej 3000 pkt. Obecnie brakuje mu już tylko 10 pkt, by przebić kolejny okrągły poziom, czyli 3100 pkt.

Poprawę nastrojów widać było również na rynkach azjatyckich, chociaż nie była ona już aż tak spektakularna. Shanghai Composite zyskał 0,7 proc., Kospi urósł 0,6 proc., Hang Seng zakończył dzień 0,2 proc. na plusie. Słabo natomiast zaprezentował się Nikkei225, który stracił 1,2 proc.


Co dzisiaj w kalendarzu? Jeśli chodzi o publikacje stricte makroekonomiczne to na fajerwerki nie ma co liczyć. Z drugiej strony sytuacja rynkowa jest dynamiczna. Dzisiaj ma się odbyć konferencja ministrów finansów państw G7, w której mają uczestniczyć również przedstawiciele banków centralnych z tych krajów. Oczywiście ma to związek z koronawirusem. Rynek liczy, że decydenci podejmą kroki, które załagodzą wpływ koronawirusa na światową gospodarkę i rynki finansowe. Pytanie tylko czy faktycznie tak się stanie? Dzisiaj także rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej.