Ile dostaniesz na mieszkanie

Trzyosobowa rodzina mogłaby pożyczyć na mieszkanie ok. 617 tys. zł. To ok. 32 tys. zł więcej niż przed rokiem - wynika z analiz HRE Investments.

Aktualizacja: 16.08.2019 13:05 Publikacja: 16.08.2019 12:48

Foto: ROL

- Rosnąca zasobność portfeli rodaków pozwala im coraz śmielej myśleć o zakupie mieszkania na kredyt. Efekt? Największa od ponad dekady sprzedaż kredytów hipotecznych - komentuje Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. - Dzieje się tak pomimo tego, że już od pewnego czasu banki straszą, że o kredyt będzie trudniej - zwraca uwagę.

Wkład własny i dobra historia

Z sierpniowej ankiety przeprowadzonej przez HRE Investments wśród banków wynika, że trzyosobowa rodzina, w której oboje rodzice pracują i każde z nich przynosi do domu po średniej krajowej, mogłaby pożyczyć na mieszkanie ok. 617 tys. zł. To o 11 tys. zł mniej niż przed miesiącem i ok. 32 tys. zł więcej niż przed rokiem. - Ten ostatni wzrost to zasługa rosnących wynagrodzeń Polaków. Biorąc pod uwagę dane o wynagrodzeniach i zatrudnieniu w przedsiębiorstwach za ostatnie 12 miesięcy, można oszacować, że pojedyncza średnia krajowa opiewa na 3515 złotych netto - podaje Bartosz Turek. - To znaczy, że modelowa familia może pochwalić się dochodem na poziomie 7030 zł miesięcznie. Takie zarobki są wystarczające, aby skutecznie ubiegać się o kredyt, jeśli tylko nie przytłaczają nas zobowiązania, mamy pieniądze na wkład własny i pokrycie kosztów transakcyjnych, i nie mamy złej historii kredytowej.

Wspomniane 617 tys. zł to, jak mówi ekspert HRE Investments, mediana maksymalnej zdolności kredytowej. - W praktyce oznacza to, że połowa banków skłonna byłaby rodzinie z naszego przykładu pożyczyć więcej, a połowa mniej - wyjaśnia. - Na najmniejszy kredyt można byłoby liczyć korzystając z promocyjnej oferty z obniżoną marżą w Euro Banku. Decydując się na tańszy kredyt, rodzina mogłaby tam pożyczyć na mieszkanie 400 tys. zł. Na standardowych warunkach (marża o 0,2 pkt proc. wyższa) bank pożyczyłby rodzinie prawie 655 tys. Trochę więcej zaproponowałby tylko Bank Pekao - prawie 663 tys. Z deklaracji banków wynika ponadto, że na najtańszą ofertę (najniższe RRSO) modelowa rodzina mogłaby liczyć w Santanderze, Credit Agricole i mBanku - wskazuje.

Stan idealny

- Kwoty, na które opiewa zdolność kredytowa są więc całkiem spore. Wszystko dlatego, że w naszym badaniu zakładamy stan niemal idealny - rodzina nie ma żadnych zobowiązań, nie posiada kredytów, kart kredytowych, nie spłaca rat i ma niskie koszty utrzymania, a z drugiej strony ma pozytywną historię kredytową - zastrzega Bartosz Turek. - Rodzice pracują od trzech lat na pełen etat na umowie na czas nieokreślony i są skłonni przelewać wynagrodzenie na założone przy okazji zaciągania kredytu konto. Chcą też skorzystać z kart płatniczych lub kredytowych danej instytucji. Na pozostałe produkty dodatkowe patrzą bardzo sceptycznie (np. regularne oszczędzanie, dodatkowe polisy ubezpieczeniowe) i skorzystają z nich tylko jeśli będzie to bezwzględnie konieczne lub opłacalne. Trzeba więc mieć świadomość, że wystarczy, aby rodzice dysponowali kartą kredytową w limitem na poziomie 10 tys. zł i nawet niewielkimi zobowiązaniami zaciągniętymi przy okazji zakupu AGD czy elektroniki, aby zdolność kredytowa stopniała o 100-200 tys. zł. Mało tego, gdyby jedno z rodziców stracił źródło dochodów, to oznaczałoby to gwałtowny spadek zdolności kredytowej. Trzyosobowa rodzina z naszego przypadku z dochodem na poziomie jednej średniej krajowej mogłaby bowiem pożyczyć zaledwie kilkadziesiąt tys. zł - podkreśla ekspert.

Dodaje, że wykorzystywanie zdolności kredytowej do granic możliwości może okazać się nieroztropne. - Nie zostawia bowiem marginesu bezpieczeństwa na wypadek utraty pracy oraz może oznaczać problemy ze spłatą raty w przypadku podwyżek stóp procentowych - wyjaśnia Bartosz Turek. - Choć scenariusz taki jest dziś mało prawdopodobny, to powrót stóp procentowych do poziomu z 2012 r. mógłby oznaczać, że raty dziś zaciąganych kredytów mogłyby wzrosnąć nawet o 30-40 - przestrzega.

Analizy AMRON-SARFiN pokazują, że ubiegły kwartał był na rynku kredytów mieszkaniowych najgorętszy od ponad dziesięciu lat (udzielono nowych kredytów na ok. 16,5 mld zł). - Jeszcze świeższe dane prezentowane przez BIK mówią o bez mała 20-proc. wzroście popytu na kredyty mieszkaniowe w lipcu w porównaniu z analogicznym okresie przed rokiem - mówi ekspert. - Jeśli uzupełnimy te informacje o wyniki ankiety przeprowadzanej regularnie przez NBP w gronie szefów komitetów kredytowych banków komercyjnych, to okaże się, że banki widząc duży napływ chętnych do zaciągania kredytów mieszkaniowych chcą utrudnić do nich dostęp. Pomimo pojawiających się deklaracji w praktyce okazuje się jednak, że przynajmniej w tym roku zaostrzenie warunków udzielania kredytów mieszkaniowych wciąż jest co najwyżej kosmetyczne.

- Rosnąca zasobność portfeli rodaków pozwala im coraz śmielej myśleć o zakupie mieszkania na kredyt. Efekt? Największa od ponad dekady sprzedaż kredytów hipotecznych - komentuje Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. - Dzieje się tak pomimo tego, że już od pewnego czasu banki straszą, że o kredyt będzie trudniej - zwraca uwagę.

Wkład własny i dobra historia

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu