Rz: Patrząc na ostatnie dane Banku Gospodarstwa Krajowego, widać, że lada tydzień pieniądze na dopłaty na 2017 rok się skończą. Czy tak będzie?
BARTOSZ TUREK, ekspert Open Finance: Faktycznie przez dwa dni stycznia Polacy wystąpili aż o 122 mln zł dopłat. Jednak w kolejnym dniu wnioski opiewały już „tylko" na 15 mln zł. Najprawdopodobniej więc osób, które czekały na rozpoczęcie roku z gotowymi dokumentami, było około 5 tys. Kolejne dni powinny przynieść już delikatne uspokojenie, ale i tak styczeń br. będzie najpewniej rekordowy pod względem wykorzystania środków z programu dopłat.
Rozmawiamy więc o tym, czy pieniądze zarezerwowane na ten rok zostaną wykorzystane w ciągu tygodnia, dwóch tygodni, czy wystarczy ich na cały miesiąc, czy może do połowy lutego. Tak czy siak oznacza to, że program dopłat spowodował gwałtowny zryw popytu i pieniądze na bieżący rok skończą się równie szybko, jak się zaczęły. Zostaną tym samym tylko środki na rok 2018, który będzie już ostatnim rokiem działania programu dopłat. Tak nie powinno być. Programy tego typu powinny wspierać rynek w okresach kryzysowych, czyli działać antycyklicznie, a nie dodatkowo podgrzewać atmosferę w trakcie ożywienia.
Skąd popularność „MdM"?
Powodów jest przynajmniej kilka. Dla jednych w oczywisty sposób jest to okazja na otrzymanie od państwa nawet ponad 110 tys. zł dopłaty do zakupu mieszkania. Dla innych jest to jedyna możliwość na zdobycie dachu nad głową, ponieważ dopłata traktowana jest przez banki jako substytut wkładu własnego.