Znów pożyczamy taniej niż Węgrzy

Panika na rynkach finansowych wywołana przez Covid-19 nie poskutkowała tak głęboką przeceną obligacji Polski jak innych krajów regionu.

Aktualizacja: 23.03.2020 20:41 Publikacja: 23.03.2020 20:00

Znów pożyczamy taniej niż Węgrzy

Foto: Adobe Stock

W ciągu minionych dwóch tygodni rentowność (porusza się w kierunku odwrotnym do ceny) dziesięcioletnich obligacji skarbowych Polski wzrosła o około 0,5 pkt proc., Czech o około 0,7 pkt proc., a Węgier o ponad 1 pkt proc. W rezultacie rentowność polskich dziesięciolatek jest o niemal 0,9 pkt proc. niższa niż węgierskich. To oznacza powrót do dawnych prawidłowości.

Relatywnie płytka przecena obligacji polskiego rządu to zjawisko o tyle intrygujące, że polski rynek jest najbardziej płynny w regionie. W rezultacie zagraniczni inwestorzy, którzy chcą wycofać kapitał z Europy Środkowo-Wschodniej, często pozbywają się w pierwszej kolejności właśnie polskich instrumentów. W ocenie ekonomistów z ING Banku Śląskiego tak było też w trakcie ostatnich zawirowań związanych z epidemią Covid-19. „Podmioty zagraniczne najprawdopodobniej silnie zredukowały swoje pozycje w regionie właśnie przez wyprzedaż jedynego płynnego instrumentu, jakim są polskie obligacje" – zauważyli w poniedziałkowym komentarzu.

Dlaczego mimo to obligacje Polski nie potaniały tak bardzo jak papiery Węgier, a nawet Czech, których finanse publiczne są w wyraźnie lepszej kondycji (dług publiczny na poziomie około 33 proc. PKB w porównaniu z około 49 proc. PKB w Polsce)? Zdaniem Piotra Kalisza, głównego ekonomisty banku Citi Handlowy, ma to prawdopodobnie związek z decyzjami banków centralnych. NBP na początku minionego tygodnia obniżył swoją główną stopę procentową o 0,5 pkt proc., do 1 proc., zapowiedział tanie pożyczki dla banków gotowych zwiększać akcję kredytową dla firm oraz rozpoczął skup obligacji skarbowych na rynku wtórnym. Dotąd przeprowadził dwie takie operacje: w czwartek i w poniedziałek. Tymczasem Narodowy Bank Węgier (MNB) w poprzednich latach prowadził wyraźnie łagodniejszą politykę pieniężną. W 2016 r. sprowadził swoją główną stopę procentową do 0,9 proc., sięgał też po niekonwencjonalne instrumenty. W rezultacie jego decyzje w reakcji na epidemię koronawirusa nie zrobiły na inwestorach takiego wrażenia jak decyzje NBP, który poprzednio obniżył stopy w 2015 r.

Odmienna postawa banków centralnych to jedno z wyjaśnień faktu, że od połowy 2016 r. do lutego br. przez większość czasu rentowność obligacji skarbowych Węgier była niższa niż analogicznych papierów Polski, choć rząd w Budapeszcie ma niższe oceny wiarygodności kredytowej niż rząd w Warszawie.

W ciągu minionych dwóch tygodni rentowność (porusza się w kierunku odwrotnym do ceny) dziesięcioletnich obligacji skarbowych Polski wzrosła o około 0,5 pkt proc., Czech o około 0,7 pkt proc., a Węgier o ponad 1 pkt proc. W rezultacie rentowność polskich dziesięciolatek jest o niemal 0,9 pkt proc. niższa niż węgierskich. To oznacza powrót do dawnych prawidłowości.

Relatywnie płytka przecena obligacji polskiego rządu to zjawisko o tyle intrygujące, że polski rynek jest najbardziej płynny w regionie. W rezultacie zagraniczni inwestorzy, którzy chcą wycofać kapitał z Europy Środkowo-Wschodniej, często pozbywają się w pierwszej kolejności właśnie polskich instrumentów. W ocenie ekonomistów z ING Banku Śląskiego tak było też w trakcie ostatnich zawirowań związanych z epidemią Covid-19. „Podmioty zagraniczne najprawdopodobniej silnie zredukowały swoje pozycje w regionie właśnie przez wyprzedaż jedynego płynnego instrumentu, jakim są polskie obligacje" – zauważyli w poniedziałkowym komentarzu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Branża audytorska wciąż rośnie w imponującym tempie
Finanse
Poznaliśmy najlepszych audytorów w Polsce. Ranking „Rzeczpospolitej”
Finanse
70 tys. zł za doradzanie w czasach PiS. PZU zrywa umowę z rektorem UW. Prof. Nowak: Sam odszedłem
Finanse
Cały rynek ściga się z czasem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Finanse
Kłopoty z wyborem nowych władz PFR. Brakuje chętnych