13 lat temu, gdy miał 52 lata opowiedział przed kamerą o swoim życiu i twórczości. Spokojny, poukładany, pozwolił ekipie wejść do swojego gabinetu i studia, przedstawiając kolejnej etapy życia. Pokazuje w filmie notatniki robocze, z których każdy zapisuje inny projekt, przedstawia proces jego powstawania. Praktykuje Zen i uważa, że ta praktyka uczy go patrzeć ciągle na nowo.
– Artystą jestem od zawsze – mówi o sobie Bill Viola wyjaśniając, że od najmłodszych lat tworzenie własnych światów, w których czuł się gospodarzem i kreatorem – sprawiało mu przyjemność.
Wieczorem nie zasypiał jak wszystkie dzieci, ale rejestrował odgłosy dochodzące z łazienki i innych pomieszczeń, obrazy, powidoki. I przenosił się w inną przestrzeń. Opowiada też o doświadczeniu, które nazywa najwspanialszymi chwilami w życiu – gdy zaczął tonąć i był na poły w innej już rzeczywistości...
– Nie chciałem wychodzić – pamięta.
Studiował reklamę na Uniwersytecie w Syracuse, jak doradzili mu rodzice, ale nie czuł się tam na swoim miejscu – ciągle się spóźniał – i ta niefortunna przygoda skończyła się po półtora roku. Zaczęła się za to nowa – w Pracowni Eksperymentalnej. Wybrał zajęcia z literatury, inżynierii elektrycznej, mistycyzmu i muzyki elektronicznej.