Był pisarzem, wykładowcą akademickim, przez pewien czas szefem TVP. Przede wszystkim jednak znakomitym scenarzystą filmowym i telewizyjnym, autorem m.in. „Wielkiego Szu”, „Piłkarskiego pokera”, serialu „Złotopolscy”.
– Był jednym z najwybitniejszych polskich scenarzystów – mówi producent Maciej Strzembosz. – Na rynku, na którym reżyserzy zwykle sami sobie pisali scenariusze, okazał się profesjonalistą w amerykańskim stylu. Opowiadał historie poprzez pełnokrwistych bohaterów. Potrafił budować napięcie, miał ogromne poczucie humoru. Był bardzo sprawny, umiał pracować szybko. Nigdy nie obrażał się, gdy ktoś zgłaszał do jego tekstu uwagi. Mówił: „Daj mi to przemyśleć” i wracał z nową propozycją. Praca z nim była wielką przyjemnością.
Urodził się w 1948 roku w Ostródzie. W młodości imał się różnych zajęć – pracował w biurze projektów, w stadninie koni, bywał elektrykiem. Żył intensywnie. Chciał tę swoją wiedzę o ludziach i świecie wykorzystać. W 1980 roku skończył Studium Scenariuszowe w PWSFiTv w Łodzi.
Jego pierwszym zrealizowanym tekstem stały się „Przypadki Piotra S.” Stanisława Jędryki. Ale wielki talent Purzyckiego wybuchł w „Wielkim Szu”, opowieści o starzejącym się szulerze, który wyszedł z więzienia po pięciu latach. Opuszczony przez żonę prowadzi niebezpieczną grę, w której stawką są nie tylko duże pieniądze, ale i jego życie. A jednocześnie godzi się podszkolić w fachu szulera przypadkiem spotkanego młodego chłopaka. Były w tym filmie niejednoznaczność, całkowity brak moralizatorstwa. A przede wszystkim fascynujący bohater, który zdobył wiele, lecz wie, że coś ważnego przegrał, bo dokonał w życiu problematycznych wyborów.
Scenariusz Jana Purzyckiego o karcianym szulerze dał mi Krzysztof Teodor Toeplitz, który w latach 80. pełnił funkcję kierownika literackiego zespołu Kadr – wspomina reżyser Sylwester Chęciński. – Od razu temat mi się tpodobał, ale to był materiał na czterdzieści minut. Pogadaliśmy trochę z Jasiem. On był wtedy człowiekiem dopiero wchodzącym do zawodu. Usiadł i mocno nad tekstem popracował. Dopisał postać chłopaka, który wchodzi z Szu w relację mistrz-uczeń. Potem , razem z Toeplitzem, na moją prośbę obaj powynajdowali cytaty z Dostojewskiego i innych pisarzy, którymi miał rzucać Wielki Szu. Chciałem tak pokazać, że on nie jest zwykłym złodziejem, że to jest człowiek z tajemnicą, który coś w sobie ma.