Święto nieoczywistego kina

230 filmów z 54 krajów, 600 seansów. Wielcy mistrzowie i odkrycia. Nowe Horyzonty zaczęły się we Wrocławiu.

Publikacja: 28.07.2019 21:00

Antonio Banderas w festiwalowym hicie – nowym filmie Pedro Almodóvara „Ból i blask”.

Antonio Banderas w festiwalowym hicie – nowym filmie Pedro Almodóvara „Ból i blask”.

„Ten szał rezerwacyjny jest stanowczo przereklamowany. Miejsca na »Wysoką dziewczynę« zniknęły dopiero po 40 sekundach" – zażartował na Facebooku jeden z dziennikarzy. A inny odpowiedział, że logowanie do systemu zajęło mu 7 sekund i już nie udało mu się zdobyć biletu na „Tommasa" Abla Ferrary.

W tym roku w ciągu pierwszych 20 minut przedsprzedaży kupionych zostało ponad 14 tys. biletów. Wieczorem ten wynik urósł do 35 tysięcy. Karnety skończyły się dużo wcześniej, co oznacza, że w kinach już zajętych jest kolejnych 40 tysięcy miejsc.

18 lat temu „Cisza" Michała Rosy otworzyła pierwszy festiwal Romana Gutka w Sanoku. Po roku impreza przeniosła się do Cieszyna, a w 2006 roku osiadła we Wrocławiu. Dziś Nowe Horyzonty są wydarzeniem, które ściąga tu ogromną liczbę gości. Według badań 70 procent publiczności stanowią przybysze z różnych stron Polski, ale i z zagranicy.

Filmy budzące emocje

Roman Gutek, założyciel i dyrektor Nowych Horyzontów, stara się pokazywać uczestnikom głośne filmy, które zaistniały na największych festiwalach świata. W tym roku imprezę otworzyła sensacja canneńska „Portret kobiety w ogniu" Céline Sciammy. To stylowa, XVIII-wieczna opowieść o uczuciu rodzącym się między arystokratką wydawaną za mąż za nieznanego jej mężczyznę i artystką, która maluje jej portret. Będzie można obejrzeć nagrodzony Złotą Palmą „Parasite" Bonga Jong-hoo, nowe filmy Almodóvara i Tarantino. Ale Gutek i jego zespół stawiają przede wszystkim na świeże kino autorskie.

– Kiedy startowaliśmy, odkryliśmy dla polskiej publiczności wiele nazwisk mało wówczas znanych. Dzieliliśmy się z widzami filmami, które budziły w nas emocje. Wtedy nie sprawdziłyby się w regularnej dystrybucji, ale chcieliśmy, żeby polscy kinomani mogli poznać twórczość reżyserów takich jak Guy Maddin, Tsai Ming-liang, Apichatpong Weerasethakul czy Béla Tarr. Dzisiaj są już klasykami, a my staramy się odkrywać kolejne nazwiska. A nasza świetna publiczność czeka na te nowe, nieschematyczne propozycje – mówi Roman Gutek.

Tegoroczne odkrycia to choćby Olivier Laxe, reżyser filmu „Siła ognia" – opowieści o najważniejszych życiowych wyborach, przemijaniu, śmierci. A Roman Gutek uważa, że dziś, gdy oferta kulturalna jest bardzo różnorodna i łatwo dostępna, paradoksalnie, rola festiwali jest jeszcze większa:

– Młodym ludziom trudno jest poruszać się w tym filmowym bogactwie. I jako selekcjonerzy wykonujemy ogromną pracę, by z kilku tysięcy tytułów wybrać to, co nam wydaje się najciekawsze.

– Chodzi o artystyczną wolność – dodaje dyrektor programowy Marcin Pieńkowski. – Hity z Cannes czy Berlina przyciągają uwagę, ale mamy też konkurs, retrospektywy i małe, skromne filmy, które inaczej byśmy przegapili. Pokazujemy obrazy nieoczywiste. Nasza publiczność do nich dojrzała i czeka na nowe dzieła Lava Diaza czy Bruno Dumonta. Nawet na ośmiogodzinne, odrestaurowane „Szatańskie tango" Béli Tarra bilety są już wyprzedane.

Intrygujący temat: ciało

Spośród 230 filmów, które są w tegorocznym programie, 150 to pozycje bardzo świeże. Około 60 z nich trafi potem do kin. Ale są i takie, które będzie można obejrzeć tylko we Wrocławiu, jak choćby ostatni obraz Harmony Korine'a „Plażowy haj". Uczestnicy imprezy mają do wyboru interesujące cykle, m.in. przeglądy kina argentyńskiego i islandzkiego, „Trzecie oko: duchowość, magia, czarownice", „Mokre sny", „Ciało, w którym żyję". Marcin Pieńkowski podkreśla, że jego ekipa zawsze miała ambicje, by uchwycić ważne zjawiska w światowym kinie.

– Dwa lata temu wymyśliliśmy kino protestu. To miały być obrazy 1968 roku, a potem okazało się, że na świecie pojawia się coraz więcej filmów o współczesnych buntach. Z kolei w zeszłym roku ważnymi filmami stały się „Touch Me Not" Adiny Pintille i „Girl" Lukasa Dhonta. Pomyśleliśmy, że kino w sposób niepowierzchowny zaczyna mówić o ciele. Stąd wziął się pomysł tegorocznych sekcji. I chyba intuicja nas nie zawiodła. W cyklu „Ciało, w którym żyję" są naprawdę świetne filmy. Niektóre z nich, jak np. „Angelo" Markusa Schleinzera, sami potem wprowadzimy do kin.

Atrakcją każdego festiwalu są retrospektywy. W tym roku można obejrzeć 16 (!) filmów Francuza Oliviera Assayasa, a także Katalończyka Alberta Serry, Japończyka Shujiego Terayamy (1935–1983), Argentynki Albertiny Carey.

– Jej filmy i dla mnie stały się odkryciem – przyznaje Pieńkowski. – Są prowokacyjne, kontrowersyjne, nieobliczalne. To kino feministyczne ociera się czasem o pornografię, ale ma niesamowitą moc.

Mniej będzie w tym roku filmów polskich, ale widzowie obejrzą m.in. „Mowę ptaków" Xawerego Żuławskiego. – Zaprosiliśmy ten film kilka miesięcy temu, dużo przed zawirowaniami gdyńskimi. Andrzej Żuławski miał u nas retrospektywę, bywał Xawery. A w tym roku na Rynku pokażemy też jego „Wojnę polsko-ruską" – mówi Pieńkowski.

Są też inni goście. Celine Sciamma, Albert Serra, być może dojedzie Assayas. Artystom Wrocław się podoba. – Czujemy tu atmosferę odkrywania nowości – mówiła Celine Sciamma przed pokazem „Portretu kobiety w ogniu" .

Festiwal potrwa do 4 sierpnia.

„Ten szał rezerwacyjny jest stanowczo przereklamowany. Miejsca na »Wysoką dziewczynę« zniknęły dopiero po 40 sekundach" – zażartował na Facebooku jeden z dziennikarzy. A inny odpowiedział, że logowanie do systemu zajęło mu 7 sekund i już nie udało mu się zdobyć biletu na „Tommasa" Abla Ferrary.

W tym roku w ciągu pierwszych 20 minut przedsprzedaży kupionych zostało ponad 14 tys. biletów. Wieczorem ten wynik urósł do 35 tysięcy. Karnety skończyły się dużo wcześniej, co oznacza, że w kinach już zajętych jest kolejnych 40 tysięcy miejsc.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rusza 17. edycja Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA
Film
Marcin Dorociński z kolejną rolą w Hollywood. W jakiej produkcji pojawi się aktor?
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Sport i namiętności
Film
Festiwal Mastercard OFF CAMERA. Patrick Wilson z nagrodą „Pod prąd”
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata