To sprawa poważniejsza niż wydaje się na pierwszy rzut oka, bo chodzi o prawo do niezależności mediów. Takie zaś pokazy prasowe, odbywające się przynajmniej tydzień przed wejściem filmu na ekrany, organizują wszyscy dystrybutorzy, aby recenzje mogły się ukazać w dniu czy w tygodniu premiery.

Zakaz wstępu dla dziennikarzy „Los Angeles Times” był reakcją na cykl artykułów, jakie ukazały się na łamach tej gazety jesienią, a dotyczyły kontaktów polityczno-biznesowych między koncernem i władzami miasta Anaheim, gdzie mieści się wielki park rozrywki Disneyland. Prawnicy Disneya nie pozwali dziennika do sądu, co wskazywałoby, że informacje były rzetelne. Jednak studio nie wpuściło na swój pokaz prasowy krytyka tej poważnej gazety. W efekcie nie mogła ukazać się tam na czas recenzja filmu „Thor: Ragnarok”. Pojawiła się dopiero w poniedziałek, po wejściu filmu na ekrany, z adnotacją o przyczynie opóźnienia.
I wówczas ogromną zawodową solidarność okazali ludzie piszący o kinie. Jako pierwsza zareagowała Alyssa Rosenberg z „Washington Post”. W ostatni poniedziałek oświadczyła: „Dopóki Disney zakazuje krytykom „Los Angeles Times” wejścia na pokazy prasowe, nie mogę w uczestniczyć w podobnych projekcjach i pisać wcześniej recenzji”. Za nią na podobny krok zdecydowali się dziennikarze innych mediów zrzeszeni w stowarzyszeniach krytyków w Nowym Jorku, Los Angeles i Bostonie, a także w National Society of Film Critics.
Wszystkie te organizacje we wspólnym komunikacie oświadczyły, że „akcja Disneya jest nieetyczna, godzi w podstawy wolności prasy i stwarza niebezpieczny precedens w czasach, gdy i tak narasta wrogość wobec dziennikarzy”. W liście znalazła się zapowiedź podjęcia „specjalnych kroków” wobec filmów Disneya.

Protest krytyków natychmiast poparli blogerzy, dziennikarze z portali internetowych, niektórzy politycy, a nawet filmowcy, m.in. Ava DuVerney, reżyserka kolejnego filmu Disneya „A Wrinkle in Time” („Pułapka czasu”). Realizatorka zatweettowała: „Pozdrawiam dziennikarzy filmowych, którzy wykazali się zawodową solidarnością. Jestem z wami”.

Zdarzenia potoczyły się zatem błyskawicznie. Tym bardziej, że cała akcja wydarzyła się w czasie, gdy wszelkie kampanie i recenzje mają duże znaczenie, bo zaczyna się sezon nagród i trwa walka o nominacje oscarowe. Disney w ciągu jednego dnia wycofał się z bojkotu. Wydano kolejne oświadczenie, że studio doszło do porozumienia z przedstawicielami redakcji i postanowiło znów umożliwić krytykom z „Los Angeles Times” uczestniczenie w pokazach prasowych.

Niewielka sprawa, ale poważna wygrana mediów, które przypomniała o swoim prawie do niezależności oraz środowiska dziennikarskiego, które udowodniło, ile może zdziałać dobrze pojęta solidarność.