Wydawałoby się, że energetykę trudno powiązać z naukami indyjskiego księcia żyjącego 500 lat p.n.e. A jednak! Firmie innogy udało się to celująco. Pomostem między starożytnością a elektrycznością okazała się cierpliwość. To cnota w buddyzmie niezwykle ceniona, innogy zaś postanowiła, że jej klientami mogą być wyłącznie osoby posiadające nieprzebrane pokłady cierpliwości. W ten sposób każdy, kto np. podpisał cyrograf na domową elektrownię słoneczną, nieświadomie został wepchnięty w ramiona jowialnej postaci siedzącego Buddy. Proste, prawda?
Skuszony wizją neutralności klimatycznej, zainstalowałem na dachu panele fotowoltaiczne. Chciałem zmniejszyć zużycie energii produkowanej z węgla i dorzucić trochę zielonego prądu do ogólnokrajowej sieci. Tak było latem. Bo dziś mogę jedynie zzielenieć ze złości. Panele zostały zamontowane pod koniec lipca. Jest połowa listopada, a innogy nie podpięło do nich odpowiedniego licznika! Ponad trzy słoneczne miesiące poszły jak krew w piach. Mamy pochmurną jesień, a panele leżakują sobie na dachu.
Do głowy mi nie przyszło, że chodzi tu o duchową przemianę. Nie tylko mnie. Znajomi również opowiadali mi podobne historie. O tym, że cierpliwie czekają na taki licznik. I nic! Jak go nie było, tak nie ma. Co pozostaje? Zwrócić się o pomoc do instytucji powołanych do porządkowania takich przypadków, np. do UOKiK?
Zamierzam tak zrobić i pociągnąć za sobą innych. Zmotywowany tym bardziej po przejrzeniu strony internetowej innogy. Chwali się ona tytułem Gwiazdy Jakości Obsługi. Słusznie! Gdy po długiej walce klient otrzyma w końcu licznik, będzie się cieszyć jak dziecko z gwiazdkowego prezentu. Wyróżnienie w konkursie „Złota słuchawka" też jest zasadne. Spędziłem tyle czasu na linii, że operatorzy telefoniczni powinni mnie za to ozłocić. Certyfikat Eko-Firma również się innogy należy. Skoro olewa klientów i nic nie robi, to nie wytwarza CO2, nie zużywa tuszu w drukarkach, jej ekipy nie jeżdżą samochodami itd., itp.
To dość ekstrawagancka strategia. Gdy cała Europa robi zwrot w kierunku zielonej energii, innogy... mówi „pomidor". Co z tego, że działaczki ekologiczne pokonują ocean łodzią, nie samolotem, by wyemitować mniej CO2. Co z tego, że przywódcy UE bronią klimatu jak niepodległości. Że Polska zaczęła niebezpieczną jak rozbrajanie tykającej bomby operację zamykania kopalń. Na innogy to najwyraźniej wrażenia nie robi. Furda z brukselskim Zielonym Ładem! Paneli nie podłączy i już.