Jerzy Surdykowski: Walka o duszę Europy

Po wizycie Angeli Merkel same optymistyczne komentarze.

Aktualizacja: 14.02.2017 17:48 Publikacja: 13.02.2017 19:50

Jerzy Surdykowski: Walka o duszę Europy

Foto: Fotorzepa/Piotr Guzik

Władza chwali dobrą atmosferę i zapomina o antyniemieckich pohukiwaniach sprzed miesięcy. Opozycja cieszy się, bo nareszcie Kaczyński pojął, że droga na Zachód prowadzi przez Niemcy, co było oczywiste już w przełomowym 1989 roku, a nawet od historycznego listu polskich biskupów do niemieckich z czasów głębokiej komuny. Nawiasem mówiąc: kudy dzisiejszym biskupom do tamtej dalekosiężnej myśli?

Ale nic się jeszcze nie stało. Wprawdzie nie tylko Polska jest skazana w Europie na Niemcy, ale również Niemcy na Polskę. Zwłaszcza po Brexicie i w obliczu Trumpa, Putina i fali antyunijnego populizmu.

Fakty muszą dopiero nadejść, bo przepaść, jaka dzieli obie strony, jest ziejąca, chodzi bowiem o fundamentalną rozbieżność wartości. Niemcy powiadają: „więcej Unii". Dzisiejsze polskie przywództwo odwrotnie: ma być swoboda handlu i podróżowania bez integracji politycznej. Tyle że bez niej trudno sobie wyobrazić wspólną obronę i europejskie siły zbrojne, a to nasze przywództwo popiera.

Ale chodzi o coś ważniejszego: o zasady demokracji. Lekkomyślnie cieszą się rządzący, że pani kanclerz ledwie napomknęła o niezależności sądownictwa i mediów. Kryteria kopenhaskie, które wstępując do Unii, podpisaliśmy, są ogólnikowe, ale nawet w ich świetle trudno obronić podporządkowanie telewizji publicznej, Trybunału Konstytucyjnego, zniszczenie służby cywilnej, zamach na sądownictwo i inne wstydliwe sprawy.

Komisja Europejska jest zobowiązana do corocznego sprawdzania realizacji tych kryteriów nie dlatego, że wiceprzewodniczący Timmermans nas nie lubi, ale na mocy podpisanego przez Polskę dokumentu.

Fakty muszą nadejść, ale nie nadejdą szybko. Na pewno nie na marcowe świętowanie 60-lecia traktatów rzymskich. Ale kiedyś skończą się frazesy. Jeśli Unia przymknie oko na ograniczanie demokracji w Polsce, to sprzeniewierzy się wartościom, w imię których powstała. Jeśli PiS ugnie się wobec presji Berlina i Brukseli, to sprzeniewierzy się temu, co robi od ostatnich wyborów. Dlatego jestem pesymistą.

Władza chwali dobrą atmosferę i zapomina o antyniemieckich pohukiwaniach sprzed miesięcy. Opozycja cieszy się, bo nareszcie Kaczyński pojął, że droga na Zachód prowadzi przez Niemcy, co było oczywiste już w przełomowym 1989 roku, a nawet od historycznego listu polskich biskupów do niemieckich z czasów głębokiej komuny. Nawiasem mówiąc: kudy dzisiejszym biskupom do tamtej dalekosiężnej myśli?

Ale nic się jeszcze nie stało. Wprawdzie nie tylko Polska jest skazana w Europie na Niemcy, ale również Niemcy na Polskę. Zwłaszcza po Brexicie i w obliczu Trumpa, Putina i fali antyunijnego populizmu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?