Naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu i Instytutu Technologicznego Karlsruhe twierdzą, że aby ograniczyć widoczne na całym świecie efekty ocieplenia klimatu powinniśmy zacząć od zmian naszej diety.
Ostatnie 40 lat przyniosło trzykrotny wzrost spożycia mięsa (z 78-250 milionów ton rocznie). Według Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), między rokiem 2000, a 2050, spożycie mięsa wzrośnie jeszcze dwukrotnie. Naukowcy wyliczyli, że na jeden kilogram wyprodukowanego mięsa wołowego musimy przeznaczyć 13 kilogramów zbóż. To pociąga za sobą produkcję gazów cieplarnianych, a źródłem dwutlenku węgla, metanu i tlenku azotu są same zwierzęta i ich odchody.
Rolnictwo generuje 14,5 procenta emisji wszystkich gazów cieplarnianych. Według szacunków na świecie żyją 22 miliardy zwierząt hodowlanych, które zjadają 33 procent wszystkich produkowanych zbóż, w tym prawie całą soję. Aby paszę wyprodukować potrzeba gigantycznych ilości nawozów sztucznych (produkowanych z ropy naftowej) i hektolitrów paliwa do maszyn rolniczych.
Obserwowany wzrost zapotrzebowania na mięso i nabiał pociąga za sobą nieustającą potrzebę powiększania pól uprawnych, a to prowadzi do wyrębu kolejnych obszarów w regionach tropikalnych. Do końca stulecia 9 proc. terenów naturalnych świata może zniknąć, chyba, że zmienią się światowe nawyki żywieniowe. Zmiana ta powinna być przejściem w kierunku zmniejszenia ilości spożycia mięsa i nabiału.
Według naukowców, gdybyśmy zdołali zastąpić znaczną ilość naszej żywności pochodzenia zwierzęcego alternatywnymi produktami pochodzenia roślinnego, moglibyśmy zmniejszyć światowy popyt na grunty rolne o 11%.