„Bezpodstawne" i „całkowicie nie do przyjęcia" – nazwało je białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w oficjalnym proteście przekazanym ambasadorowi Rosji.
Spór wybuchł z powodu wypowiedzi Leonida Reszetnikowa, szefa państwowego Rosyjskiego Instytutu Studiów Strategicznych (RISI). „To historyczna część wielkiej Rosji. Ogromnej Rosji. To część naszego narodu" – mówił Reszetnikow na publicznym spotkaniu w swoim Instytucie.
Nagranie od 20 grudnia dostępne jest w internecie. Szef RISI poinformował również, że język białoruski został stworzony na polecenie bolszewickiej partii – cytował przy tym gazetę „Prawdę" z 1926 roku. – W rosyjskim spisie powszechnym z 1897 roku 6 mln osób przyznało się do używania białoruskiego języka – zdziwił się szef Towarzystwa Języka Białoruskiego Aleg Trusawa.
„Te wypowiedzi absolutnie nie odpowiadają strategicznemu charakterowi białorusko-rosyjskich stosunków, a także zasadom wpisanym w dwu- i wielostronnych umowach – poszanowania suwerenności, niezależności i terytorialnej integralności" – stwierdził białoruski MSZ.
Nie jest jasne, co skłoniło byłego generała (przedstawianego w rosyjskich mediach jako „uczony") do prowokacyjnych wypowiedzi. Z nagrania wynika, że wystąpienie bliskiego onegdaj Kremlowi Reszetnikowa było czymś w rodzaju „politycznego testamentu". W styczniu straci on stanowisko szefa Rosyjskiego Instytutu Studiów Strategicznych. Zastąpi go były premier i były szef rosyjskiego wywiadu Michaił Fradkow.