Musimy tu wrócić do podstaw: do zobowiązań, jakie każdy z naszych krajów podjął, przystępując do Unii. To przestrzeganie zasad państwa prawa zgodnie z zapisami artykułu 1. traktatu o Unii. Dzięki temu Europa jest czymś więcej niż jednolitym rynkiem. Dlatego też czuje się bliższa Stanom Zjednoczonym niż wielu innym krajom. Wierzy w demokrację. Grudniowy szczyt to przekonanie jeszcze wzmocnił, powodując, że fundusze europejskie nie będą mogły być używane dla osłabienia państwa prawa. Rozumiem wrażliwość Polski w tej sprawie. Obawę, aby nikt nie mieszał się w jej wewnętrzne sprawy. Sądzę jednak, że należy to widzieć jako część starań o wzmocnienie demokracji we wszystkich naszych krajach. W ostatnich tygodniach widzieliśmy przecież w Ameryce, do czego prowadzi podważanie instytucji państwa prawa, jak i my możemy skończyć.
Wyjście Wielkiej Brytanii zmieniło układ sił w Unii. Odwiedzając Warszawę i Bukareszt, chce pani zrównoważyć znaczenie osi francusko-niemieckiej, która w nowych realiach nabrała większego znaczenia?
Francja i Niemcy są w nowej Unii niezbędne, ale nie są wystarczające. Interesy Hiszpanii są czasem z nimi zbieżne, a czasem nie. Bez poparcia Niemiec i Francji hiszpańska idea Funduszu Odbudowy nie przyniosłaby żadnych owoców. Ale już kiedy Paryż i Berlin chcą tworzyć wspólne grupy przemysłowe, to my to uważamy za niewystarczające, stawiamy na konsorcja europejskie. Tu nie chodzi więc o sprzeciwianie się Francji i Niemcom, ale o budowę porozumienia europejskiego. Jak? Starając się zrozumieć interesy krajów, z którymi w przeszłości nie wiązały nas tak silne więzy. Polska i Hiszpania leżą na krańcach zjednoczonej Europy. Bardziej niż inni rozumiemy, jak ważne jest sąsiedztwo Unii i możemy się w tym wspierać. Inny przykład: Hiszpania w przeszłości wydobywała wiele węgla, jak dziś Polska. Razem możemy więc pracować nad tym, aby przebudowa energetyczna była sprawiedliwa w Unii, nie pozostawiła bez pomocy całych regionów. Dalej: od przystąpienia do Unii zbudowaliśmy jak nikt inny wielką sieć autostrad, dróg szybkiego ruchu i linii kolejowych wielkich prędkości. To może być dla Polski przykład, jak wykorzystać unijne wsparcie.
Podkreśla pani wspólnotę wartości, jaka łączy Unię ze Stanami. Jednak w grudniu, nie czekając na objęcie władzy przez Joe Bidena, Bruksela zawarła z autorytarnym chińskim reżimem umowę o inwestycjach. Szef polskiego MSZ uznał to za błąd.
Z Joe Bidenem wiążemy wielkie nadzieje na odnowienie więzi transatlantyckich, nadanie im strategicznego kierunku, tak w NATO, jak i we współpracy w ramach Unii, w handlu, powstrzymywaniu zmian klimatycznych, w walce z pandemią. Ale jest jasne, że rywalizacja Ameryki z Chinami jest najważniejszym wyzwaniem XXI wieku. Tu także Europa w niektórych obszarach musi być otwarta na dialog z Chinami, ale w innych powinna starać się sama forsować własne interesy i wartości. Jeśli chodzi o porozumienie z Chinami o inwestycjach, było ono negocjowane od 15 lat. Zakłada podobny dostęp do chińskiego rynku dla europejskich firm, jaki już wcześniej mieli Amerykanie. Trudno więc z tego robić Unii zarzut. Tym bardziej że w tej umowie Chiny podjęły szereg zobowiązań odnośnie do przestrzegania międzynarodowych standardów prawa pracy czy ochrony środowiska.