Na konferencji prasowej po Radzie Gabinetowej prezydent powiedział, że jego obecność była uzależniona od możliwości wystąpienia, podobnie jak prezydenci m.in. Rosji i Niemiec.

- Z zaproszenia jednoznacznie wynikało, że nie przewiduje się tam wystąpienia prezydenta Rzeczypospolitej. Drogami dyplomatycznymi zaproponowałem i zwróciłem się do strony izraelskiej, aby jednak ta możliwość wystąpienia prezydenta mogła nastąpić. Niestety, mimo wielokrotnych monitów różnymi drogami dyplomatycznymi, zarówno przez Kancelarię Prezydenta, jak również przez MSZ i naszego ambasadora w Tel Awiwie, nie spotkało się to z pozytywną odpowiedzią ze strony organizatorów tych uroczystości - powiedział prezydent.

- Stanowisko całego polskiego rządu i moje było takie, że albo Polska będzie mogła tam zabrać głos, albo nie będę brał udziału w tym wydarzeniu - dodał.

- To zakłamywanie prawdy historycznej. Nie widzę powodu, dlaczego miałby występować prezydent Rosji, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w takim miejscu, z takiej okazji, w związku z tą wielką rocznicą, a nie mógłby się wypowiedzieć prezydent Rzeczypospolitej, zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy z ust Władimira Putina padają pod adresem Polski oskarżenia, które są sprzeczne całkowicie z prawdą historyczną i służą poniżeniu nas, jako społeczeństwa i zakłamaniu historii II wojny światowej - powiedział Duda.

– Dla mnie warunkiem koniecznym jest to, abym jako prezydent Polski mógł zabrać tam głos obok innych prezydentów, obok prezydenta Putina, obok prezydenta Steinmeiera, żebym mógł o cierpieniu Polaków, także polskich Żydów, polskich obywateli, mógł tam mówić, o stratach jakie ponieśliśmy w wyniku II wojny światowej, Holokaustu i tego, w jaki sposób II wojna światowa na nas spadła, w jaki sposób została wywołana, abym mógł mówić o prawdzie historycznej, prawdzie, która niestety w ostatnim czasie jest zakłamywana – tłumaczył w ubiegłym tygodniu prezydent.