W internecie karierę robią porównywarki lekarzy. Chętnie korzystają z nich pacjenci poszukujący specjalisty. Lekarze też się cieszą, zwłaszcza gdy na ich temat zamieszczane są pozytywne wpisy. Gorzej, gdy ocena jest zła. Dermatolog z Wrocławia, która przeczytała o sobie na Znanylekarz.pl „unikać, unikać", pozwała firmę prowadzącą portal o naruszenie dóbr osobistych, zażądała usunięcia jej profilu, 11 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Na czas procesu profil lekarki jest niewidoczny.
Kilka pozwów
– Jest to piąta sprawa przeciwko naszemu portalowi. Cztery poprzednie wygraliśmy. Lekarz to zawód zaufania publicznego, który podlega kontroli społecznej. Medycy dbają o najważniejszą wartość, czyli zdrowie, więc nie powinno dziwić, że pacjent chce trafić do najlepszego specjalisty. Dzięki naszemu serwisowi może wybrać lekarza na podstawie opinii innych – mówi Marta Wrzosek z portalu.
Lekarze piszą też do generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Trafiło do niego 50 skarg na portal. Chcą, aby zakazał przetwarzania ich danych osobowych. Gdy GIODO jednemu z nich odmówił, uznając, że portal służy społecznej kontroli lekarzy i nie jest wymagana zgoda na umieszczanie opinii o nim, ten odwołał się do sądu. Sprawa trafiła nawet do Naczelnego Sądu Administracyjnego. W kwietniu 2015 r. (I OSK 1480/14) uznał, że GIODO powinien uwzględnić skargę. Uchylił więc decyzję organu.
Pytania o zgodę
– Nie da się zakazać pacjentom publikowania opinii o lekarzach w internecie. Chodzi tylko o to, by nie był to hejt „lekarz do niczego", tylko konstruktywna krytyka – tłumaczy prof. Romuald Krajewski, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Jego zdaniem opinie powinny zamieszczać osoby, które rzeczywiście były u lekarza.
Z tej opcji skorzystała położna Maria Lepucka. Niezadowolona z wizyty u dentysty napisała o tym na portalu. Inne opinie o lekarce były pozytywne. Dentystka wystąpiła do Znanylekarz.pl i dostała imię, nazwisko, adres e-mail i IP komputera pacjentki oceniającej. Wysłała jej list z oskarżeniami o pomówienie. Kobieta na blogu FeminaSum.pl odradza teraz korzystanie z portalu, bo ten nie chroni danych osobowych.