Czempioni warunkiem sukcesu

Wspieranie dużych firm musi się zaczynać w kraju. Poza Polską powinny być one wizytówką rodzimej gospodarki i przecierać szlaki mniejszym przedsiębiorstwom, ułatwiając im ekspansję zagraniczną.

Publikacja: 19.11.2017 20:00

W ocenie dyskutantów przedstawiciele administracji bez żadnego zażenowania powinni wpierać polskie p

W ocenie dyskutantów przedstawiciele administracji bez żadnego zażenowania powinni wpierać polskie przedsiębiorstwa za granicą.

Foto: Rzeczpospolita/Agata Blok

Rozmowa Artuta Osieckiego z Jerzym Kwiecińskim, sekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju

– W Polsce dużych firm mamy ledwie 3 tys. To jak na wielkość naszej gospodarki niewiele, choć wytwarzają one lwią cześć produktu krajowego brutto – mówił Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju, podczas rzeszowskiego Kongresu 590. Brał udział w dyskusji o tzw. polskich czempionach, czyli dużych rodzimych firmach odnoszących sukcesy nie tylko w kraju, ale i za granicą.

Uczestnicy dyskusji oceniali ich sytuację na tle europejskiej konkurencji. Zdaniem Kwiecińskiego czempioni są naszej gospodarce bardzo potrzebni. – Trudno uzyskać sukces gospodarczy na skalę światową czy nawet europejską, jeśli jako kraj nie posiada się czempionów, ale warto też zaznaczyć, że duże firmy nie będą się rozwijać bez sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP) i odwrotnie. Dlatego potrzebna jest symbioza – tłumaczył sekretarz stanu w resorcie rozwoju.

Zgodził się z tym Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters, właściciela PZL-Świdnik, sugerując, że czempioni powinni być wspierani przez państwo. – Wspieranie dużych, wiodących firm na rynku światowym zaczyna się na rynku krajowym, co widać na przykładzie choćby tego, jakimi autami jeżdżą np. rządy Niemiec, Francji, Włoch czy Wielkiej Brytanii. To manifest wiary we własny przemysł. I to manifest słyszalny na świecie. Polski rząd też powinien tak działać – mówił Krystowski tłumacząc, że w przypadku przemysłu obronnego warto uznać, że jest on częścią systemu obronności państwa. – Ministerstwo Obrony Narodowej powinno to zauważyć i wtedy, grając zespołowo z administracją, przemysł może produkować na specyficzne potrzeby własnej armii. To też ogromne pole do inwestowania w innowacje bez uciążliwych ram biurokratycznych. Następnie te innowacje odpryskowo trafią do zastosowań cywilnych, zwiększając ogólny poziom innowacyjności gospodarki – tłumaczył.

Jak zapewniał Grzegorz Kurdziel, członek zarządu Poczty Polskiej, która będąc największą polską państwową firmą, zatrudnia ponad 77 tys. pracowników, a z podwykonawcami nawet ok. 200 tys., duże firmy starają się rozwijać. – Ostatnio Poczta Polska przesunęła się w rankingu Universal Postal Union z 70. miejsca na siódme. Działamy na trzech rynkach. Pierwszy to korespondencja papierowa i cyfrowa, drugi to rynek kurierski mocno rozwijający się dzięki e-handlowi, a trzeci to rynek usług sieciowych, m.in. bankowych i ubezpieczeniowych – wyliczał. Wskazał, że najbardziej perspektywiczny jest rynek usług kurierskich, na którym poczta jest teraz drugim graczem z 20 proc. udziałem. – Po wygranej wojnie o rynek usług pocztowych, podczas której straciliśmy wielu wykwalifikowanych pracowników, musimy odbudować pozycję, ale też chcemy utrzymać placówki w mniejszych miejscowościach, bo to nasz atut na rynku usług sieciowych – tłumaczył Kurdziel.

Promocja przez biznes

– Dotychczasowa strategia promocji naszego kraju bazująca na pokazywaniu obyczajów, folkloru i naturalnego piękna była nieskuteczna. Promocja powinna być realizowana poprzez pokazywanie sukcesu firm, a to mogą zrobić właśnie przede wszystkim czempioni, a i tak trudno jest im się przebić na scenę europejską i światową. Mogą to uczynić tylko mocne marki – wyjaśniał Kwieciński i przekonywał, że rząd chce im pomagać. Po to m.in. powstał Polski Fundusz Rozwoju.

– Markę kraju buduje się właśnie przede wszystkim przez silne marki dużych firm rozpoznawane na świecie. Jak dotąd tylko pięć krajów w Unii Europejskiej, w tym Polska, jest w stanie wyprodukować śmigłowiec. Poza tym robią to tylko USA i Rosja, a nawet takie kraje, jak Japonia, Korea Południowa czy Turcja, dopiero się tego uczą. I jeśli np. mieszkaniec Afryki czy Azji będzie kojarzył Polskę ze śmigłowcem, to znaczy, że będzie ją kojarzył z wysokimi technologiami – mówił Krzysztof Krystowski, wskazując, że czempioni nie tylko umożliwiają rozwój małym i średnim firmom w kraju, ale też oddziałują pośrednio na szanse MŚP na rynkach zagranicznych. – Są jak gospodarcze lodołamacze – dodał. – Duże firmy ułatwiają ekspansję tym z sektora MŚP – zgodził się Kwieciński, sugerując, że każdy z 16 polskich regionów powinien mieć na swym terenie dwóch, trzech czempionów i promować ich za granicą.

Dyplomacja z pomocą

– Polskim czempionom, ale też małym i średnim firmom chcemy pomóc w ekspansji zagranicznej. W Polsce tylko ok. 20 proc. firm eksportuje. Administracja musi wspierać polskie firmy i nie obawiać się tego, jak to miało dotychczas. Bez wsparcia rządu nie będzie sukcesu polskich firm. Może to się również odbywać przez bezpośrednie udziały, choćby niewielkie. Polskie firmy zaczynają się przebijać na rynki światowe, ale od razu spotykają się z kontrakcją – tłumaczył wiceminister rozwoju.

– Zdecydowanie potrzebujemy efektywnej, choć niekoniecznie efektownej dyplomacji ekonomicznej. Był okres, kiedy nasze władze bardziej promowały zagraniczne firmy w Polsce niż polskie za granicą. Nie można też zamykać ambasad. Przykładowo, niepotrzebne są ambasady w każdym kraju Afryki, ale nie powinno być tak, że gestii polskiego ambasadora w RPA pozostaje dziesięć innych krajów, w tym te z Afryki Północnej – mówił Karol Zarajczyk, prezes Ursusa.

Jego zdaniem należy też zapewniać własne finansowanie na zbyt polskich towarów. Szef Ursusa pozytywnie ocenia natomiast przedefiniowanie roli Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu i otwieranie zagranicznych biur handlowych w miejsce wydziałów promocji handlu i inwestycji. – To właściwy kierunek, choć akurat w Afryce, w której operujemy, pracownicy tych biur powinni posiadać status dyplomatyczny – zauważył Zarajczyk.

Rozmowa Artuta Osieckiego z Jerzym Kwiecińskim, sekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju

– W Polsce dużych firm mamy ledwie 3 tys. To jak na wielkość naszej gospodarki niewiele, choć wytwarzają one lwią cześć produktu krajowego brutto – mówił Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju, podczas rzeszowskiego Kongresu 590. Brał udział w dyskusji o tzw. polskich czempionach, czyli dużych rodzimych firmach odnoszących sukcesy nie tylko w kraju, ale i za granicą.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację