W czerwcu wartość eksportu w euro zmalała o 1,6 proc. rok do roku, co było najsłabszym wynikiem od marca 2018 r. Ekonomiści zgodnie jednak uspokajali, że to incydent spowodowany niekorzystnym układem kalendarza, a w kolejnych miesiącach eksport wróci na ścieżkę wzrostu. W ankiecie „Parkietu" przeciętnie szacowali, że w lipcu wartość eksportu wzrosła o 7,8 proc.
Rzeczywistość, jak wynika z piątkowych danych NBP, okazała się nawet lepsza. Szybciej od szacunków rósł też jednak import towarów. Zwiększył się w lipcu o 9,5 proc. rok do roku, po zniżce o 3,5 proc. w czerwcu. Ekonomiści spodziewali się przeciętnie odczytu na poziomie 6,8 proc. Szybszy wzrost importu niż eksportu sprawił, że w samym lipcu w bilansie handlowym Polski był deficyt rzędu 376 mln euro. Nadwyżka po siedmiu miesiącach roku stopniała do 138 mln euro, w porównaniu do 514 mln euro w pierwszym półroczu.