W przesłanym dziś rano materiale prasowym wiceprezes Union Investment TFI analizuje skutki niedawnej obniżki ratingu Polski przez agencję S&P. Podkreśla, że wyższa rentowność polskich obligacji rządowych przekłada się na wyższy koszt obsługi polskiego długu (wyższe odsetki) i wpływa na sytuację budżetową Polski po stronie wydatkowej. Zwraca przy tym uwagę, że ok. 60 proc. polskiego długu znajduje się w rękach zagranicznych inwestorów. Duże znaczenie ma również pogorszenie się warunków dla prywatnych firm krajowych, które emitują obligacje komercyjne denominowane w walutach obcych.

- Żadna prywatna firma z danego kraju nie może mieć ratingu wyższego od ratingu danego kraju. Jasne więc jest, że przecena polskiego długu rządowego w wyniku obniżki ratingu wpłynęła na zwiększoną podaż obligacji komercyjnych denominowanych np. w euro. Efekt tej sytuacji będzie widoczny w wyższym koszcie finansowania, a zatem zwiększy się presja na generowany zysk netto przedsiębiorstw prywatnych – podkreśla Jakubowski.

Tymczasem rodzi się pytanie, czy inne agencje też obniżą rating naszego kraju. Generalnie, bardzo rzadko znacząco różnią się one w swych ocenach.

- Obecnie rating Moody's jest o dwa oczka wyższy niż obniżony rating S&P. Fitch znajduje się dokładnie pośrodku. Oczekujemy, że w maju – przy okazji rewizji ratingu – Moody's obniży się do poziomu agencji Fitch. Może to wpłynąć na sytuację złotego, ponieważ wydaje się, że ceny polskich obligacji uwzględniają już antycypowany przez nas ruch agencji Moody's – czytamy w materiale. Zdaniem Jakubowskiego jeśli agencje ratingowe zobaczą, że wskazywane przez nie obecnie ryzyka się nie zmaterializowały, to może jeszcze nie w tym, ale już w 2017 r. mogą zmienić swoje postrzeganie Polski na pozytywne.