Spowolnienie gospodarcze. Koniec hulanki, kaca nie będzie

Po boomie gospodarczym nie czeka nas załamanie koniunktury, tylko łagodne spowolnienie rozwoju. A niektóre składniki cudu gospodarczego z ostatnich lat, jak niska inflacja, nie znikną.

Publikacja: 20.01.2019 20:00

Spowolnienie gospodarcze. Koniec hulanki, kaca nie będzie

Foto: Adobe Stock

Mianem cudu gospodarczego prezes NBP Adam Glapiński określał połączenie szybkiego wzrostu PKB z brakiem typowych dla tego zjawiska napięć, takich jak podwyższona inflacja. Ten nietypowy splot okoliczności utrzymywał się w Polsce przez dwa ostatnie lata. W tym roku, jeśli wierzyć 35 uczestnikom konkursu „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego, czeka nas powrót do normalności.

Czytaj także: Uszczelnienie przyniosło państwu prawie 52 mld zł

Normalizacja

Po tym, gdy w piątek GUS opublikował serię danych dotyczących koniunktury w polskiej gospodarce w grudniu, ekonomiści szacują, że wzrost PKB w IV kwartale ub.r. zwolnił do 4,5–4,8 proc. rok do roku. Wcześniej przez pięć z rzędu kwartałów utrzymywał się na poziomie co najmniej 5 proc. rok do roku. Tak dobrej passy gospodarka nie miała od dekady. Poprzednią, z lat 2006–2008, przerwał światowy kryzys. Polska uniknęła wprawdzie recesji, ale na przełomie 2008 i 2009 r. tempo wzrostu spadło przejściowo do ok. 2 proc. rok do roku.

Takiego finału boomu z ostatnich lat nikt nie zakłada. Uczestnicy konkursu przeciętnie przewidują, że wzrost PKB będzie stopniowo zwalniał z 4,1 proc. rok do roku w I kwartale 2019 r. do 3,4 proc. w IV kwartale. To oznacza, że w całym roku gospodarka powiększy się o około 3,6–3,8 proc. „W świetle naszej prognozy wzrost PKB w Polsce wyniesie w 2019 r. 3,7 proc. i pozostanie mocniejszy od potencjalnego (tzn. możliwego do osiągnięcia w dłuższym terminie przy pełnym wykorzystaniu czynników produkcji – red.) i szybszy niż w większości innych gospodarek regionu" – napisali w komentarzu do swoich przewidywań ekonomiści PKO BP.

W związku z tym, że polska gospodarka będzie nadal rozwijała się szybko, część ekonomistów nie mówi nawet o spowolnieniu. „Po dwóch latach boomu nadchodzi normalizacja" – piszą analitycy makroekonomiczni mBanku.

Wewnętrzne hamulce

Do pogorszenia koniunktury w Polsce będzie się przyczyniało m.in. spowolnienie w gospodarce strefy euro. Nie tylko wpłynie to negatywnie na nasz eksport, ale też może zmniejszyć zapał inwestycyjny przedsiębiorstw.

Boom w Polsce zakończą jednak przede wszystkim czynniki wewnętrzne. Uczestnicy konkursu „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" przeciętnie przewidują, że inwestycje będą w 2019 r. rosły w tempie ok. 6 proc. rok do roku. Dla porównania, w pierwszych trzech kwartałach 2018 r. (dane za IV kw. GUS publikuje pod koniec lutego) rosły średnio w tempie 7,6 proc. rok do roku. Dynamika nakładów inwestycyjnych spaść ma m.in. za sprawą zakończenia projektów samorządowych realizowanych przed wyborami z jesieni. Ekonomiści wskazują też, że niedobór pracowników spowalnia realizację inwestycji infrastrukturalnych współfinansowanych z funduszy UE.

To zjawisko stoi także za oczekiwaniami, że coraz wolniej będzie się zwiększało zatrudnienie. Jednocześnie osłabienie popytu na pracę, np. w przemyśle, sprawi prawdopodobnie, że wzrost płac nie przyspieszy wobec 2018 r., gdy wynosił średnio w sektorze przedsiębiorstw 7,2 proc. rok do roku. Większość ekonomistów spodziewa się jego niewielkiego wyhamowania.

„Rynek pracy najlepsze chwile ma już za sobą. A skoro połączenie rekordowego optymizmu konsumentów i solidnych wzrostów płac wywindowało dynamikę konsumpcji w okolice 5 proc. rocznie, to odwrócenie tych czynników powinno ją spowolnić w 2019 r." – przewidują ekonomiści mBanku. Uczestnicy konkursu na najlepszego analityka przeciętnie prognozują, że wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych będą w 2019 r. rosły w tempie 3,9 proc. rok do roku, po 4,7 proc. w pierwszych trzech kwartałach 2018 r.

Skoro nawet najszybszemu od dekady wzrostowi PKB Polski nie towarzyszyła wysoka inflacja, trudno oczekiwać jej istotnego przyspieszenia w 2019 r. Ankietowani ekonomiści przeciętnie przewidują, że indeks cen konsumpcyjnych (CPI) – główna miara inflacji w Polsce – będzie rósł w tym roku średnio w tempie 1,8 proc. rocznie, po 1,7 proc. w 2018 r. Pod koniec września ub.r., gdy poprzednio ankietowaliśmy uczestników konkursu, prognozowali oni, że w pierwszych trzech kwartałach 2019 r. (nie zbieraliśmy wtedy prognoz na IV kwartał br.) inflacja wyniesie 2,3 proc. rok do roku.

W 2017 r. tytuł najlepszego analityka makroekonomicznego zdobył dr Wojciech Zatoń z Uniwersytetu Łódzkiego, a w poprzednich latach Mikołaj Raczyński, zarządzający funduszami w Noble Funds TFI , i Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale w Polsce. Wyniki konkursu za 2018 r. opublikujemy w marcu.

Mianem cudu gospodarczego prezes NBP Adam Glapiński określał połączenie szybkiego wzrostu PKB z brakiem typowych dla tego zjawiska napięć, takich jak podwyższona inflacja. Ten nietypowy splot okoliczności utrzymywał się w Polsce przez dwa ostatnie lata. W tym roku, jeśli wierzyć 35 uczestnikom konkursu „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego, czeka nas powrót do normalności.

Czytaj także: Uszczelnienie przyniosło państwu prawie 52 mld zł

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
Gospodarka USA rozczarowała. Słaby wzrost PKB w pierwszym kwartale
Dane gospodarcze
Lepsze nastroje w niemieckiej gospodarce. Najgorsze już minęło?
Dane gospodarcze
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe
Dane gospodarcze
Mniejsza szara strefa. Ale rynku alkoholi to nie dotyczy
Dane gospodarcze
GUS: płace wciąż rosną. Z zatrudnieniem nie jest tak dobrze