Niedawno RPD interweniował w sprawie 13-letnie Ukrainki Daryny, która wraz z matką miała opuścić Polskę. W styczniu szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców udzielił im ochrony uzupełniającej. Rzecznik zlecił też kontrolę na przejściu granicznym Brześć-Terespol, gdzie od kilku miesięcy koczują grupy cudzoziemców usiłujące - jak twierdzą - bezskutecznie złożyć wnioski o ochronę międzynarodową w Polsce.
W rozmowie z PAP Marek Michalak zwrócił uwagę, że takich spraw trafia do niego coraz więcej. Wiele dotyczy rodzin z Ukrainy.
Podkreślił przy tym, że każdy przypadek jest inny, nie wolno wszystkich spraw dzieci cudzoziemskich sprowadzać do wspólnego mianownika. Ich rodzice nie mogą liczyć "z automatu" na pozytywną decyzję UdSC lub SG, tylko dlatego, że ich rodzina czy znajomi taką decyzję otrzymali; często sprawy różnią się istotnymi detalami.
Dyrektor Zespołu Spraw Międzynarodowych i Konstytucyjnych w Biurze RPD Agata Jasztal dodała, że są to sprawy, które dotyczą przede wszystkim decyzji o zobowiązaniu do powrotu. "W takich sytuacjach straż graniczna może np. zdecydować, by nie deportować cudzoziemców, bo mogą oni zyskać ochronę ze względów humanitarnych. RPD często do takich spraw przystępuje i tłumaczy, na czym podlega dobro dziecka" – wyjaśniła.
"Tłumaczymy, że każdą decyzję należy opierać na Konwencji o prawach dziecka. Często mówimy, że w jakimś polskim przepisie coś jest niedoprecyzowane, niejednoznaczne. Ale podstawowym dokumentem, który powinien być brany pod uwagę w takich sprawach, jest Konwencja o prawach dziecka; ona najlepiej zabezpiecza dziecko" - zaznaczył Michalak.