Ministerstwo Finansów  szacuje, że wpływy dochody podatkowe w 2019 r. wyniosą 359,7 mld zł zł, czyli o 5,6 proc. niż prognoza wykonania na ten rok. W relacji do PKB wpływy mają wynieść 16,1 proc. Największym źródłem wzrostu w budżecie ma być podatek VAT. Resort szacuje, że przyniesienie on 179,6 mld zł, czyli aż 7,3 proc. i 12,3 mld zł więcej niż w 2018 r. Pomóc w tym ma przede wszystkim rosnąca wciąż konsumpcja (choć wolniej niż w tym roku). Ciekawe jednak, że  fiskus liczy także na spore zyski w efekcie dalszego uszczelniania systemu podatkowego. W 2019 r. takie działania jak split payment, system STIR, kasy online, czy zmiany w ordynacji podatkowej mają w sumie przynieść 7,5 mld zł.

- Założenie, że dochody z VAT wzrosną w takim tempie jest dosyć kontrowersyjne. To może być trudne do osiągnięcia, gdyż w przyszłym roku należy się spodziewać obniżenia dynamiki konsumpcji na rzecz inwestycji – komentuje Karol Pogorzelski, starszy ekonomista ING Banku.

Czytaj także: Niecałe 24 mld zł deficytu w tym roku

Wpływy z PIT mają wzrosnąć o prawie 4 mld zł (6,6 proc.), z akcyzy – o 1,7 mld zł (2,8 proc,), z CIT o 0,8 mld zł (2,4 mld zł).

- Wzrost pozostałych dochodów wydaje się być dosyć ostrożony – zauważa też Pogorzelski. – Wpływom z PIT może pomóc kontynuacja napływu cudzoziemców na polski rynek pracy. Najbardziej ostrożnie założono wzrost podatku od zysków firm, co jest jednak spójne z założeniem spowolnienia gospodarczego w przyszłym roku i co za tym idzie spadku zysków przedsiębiorstw. W sumie dochody podatkowe mają zaś wzrosnąć o 5,3 proc. w stosunku do 2018. To mniej więcej tyle, ile wyniesie wzrost PKB powiększony o inflację, co jest dość rozsądnym założeniem.  Podsumowując, stronę dochodową przyszłorocznego budżetu należy ocenić jako realistyczną – wylicza. Ważne też, że Ministerstwo Finansów nie założyło wpłaty z zysku NBP, która jest bardzo niepewna.