30 tys. zł kwoty wolnej zniszczy samorządy

Nawet 30–35 mld zł, czyli co czwartą złotówkę ze swoich dochodów własnych, mogłyby stracić lokalne budżety, gdyby wszedł w życie pomysł astronomicznej podwyżki kwoty wolnej od podatku.

Aktualizacja: 10.03.2021 10:36 Publikacja: 09.03.2021 21:00

30 tys. zł kwoty wolnej zniszczy samorządy

Foto: Adobe Stock

Jeśli ubytki z tytułu zmian w systemie podatkowym nie zostałyby zrekompensowane samorządom, to byłby to dla nich gwóźdź do trumny, zwłaszcza dla dużych miast, bo tu udziały w PIT są szczególnie duże – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej Porawski, dyrektor Związku Miast Polskich.

Chodzi o pomysł wprowadzenia kwoty wolnej od podatku w wysokości 30 tys. zł. Wedle nieoficjalnych informacji OKO.press taka propozycja ma się znaleźć w Nowym Ładzie, czyli programie PiS odbudowy po pandemii. Ponieważ rząd nie komentuje tych doniesień, nie znamy szczegółów tego, jak ta zmiana miałaby wyglądać. Ekonomiści szacują jednak, że gdyby 30 tys. kwoty wolnej miało objąć wszystkich podatników, to dziura w publicznej kasie sięgnęłyby 60–70 mld zł. Gdyby zaś objęła tych o dochodach do 30 tys. zł, ubytki sięgnęłyby 25–30 mld zł.

Ile stracić mogłyby na tym budżety lokalne? – Samorządy dostają z PIT około połowę wszystkich wpływów, w takich też proporcjach rząd zwykle przerzuca na nas koszty swoich reform – zauważa Porawski. Łatwo więc obliczyć, że koszt dla JST wynosiłby odpowiednio 30–35 mld zł lub 12,5–15 mld zł. Zgodnie z konstytucyjnymi zasadami władza centralna powinna rekompensować władzy samorządowej tego typu ubytki, ale praktyka pokazuje, że w zasadzie nigdy się to nie dzieje.

– Bez znajomości szczegółów bardzo trudno precyzyjnie oszacować koszty tego rozwiązania, ale zgrubna analiza wskazuje, że w przypadku Gdyni ubytki sięgnęłyby 100 mln zł – mówi nam Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni. – Istotnie może to być gwóźdź do trumny, po raz kolejny mielibyśmy bowiem do czynienia ze strukturalnym naruszeniem podstaw finansowania JST. Taka strukturalna wyrwa jest nieporównanie groźniejsza od jakiejkolwiek epidemii i każdego innego epizodycznego zdarzenia, choćby bardzo poważnego – zaznacza.

– Gdyby kwota wolna wynosiła 30 tys. zł dla wszystkich podatników, stracilibyśmy, szacunkowo licząc, 70 proc. dochodów z PIT. To armagedon – mówi Krzysztof Mejer, wiceprezydent Rudy Śląskiej. – Bez tych pieniędzy samorządy przestają być samorządami, zaczynają być dysponentem środków rządowych z subwencji, dotacji itp. To jest po prostu zniszczenie samorządności – podkreśla Mejer.

W 2020 r. dochody własne samorządów (które – mówiąc w uproszczeniu – są podstawą ich działalności w obszarach innych niż oświata i zadania zlecone) wyniosły 145 mld zł, z czego z PIT – ok. 54,8 mld zł.

Piotr Husejko, dyrektor wydziału budżetu i kontrolingu w poznańskim magistracie, wylicza, że 30 tys. kwoty wolnej oznaczałoby dla Poznania ubytki na astronomiczną kwotę 0,5 mld zł rocznie, czyli ok. 20 proc. dochodów własnych. – Trudno sobie wyobrazić przeprowadzenie takiej zmiany bez przyznania stosownej rekompensaty, oznaczałoby to w praktyce brak możliwości wykonywania przez samorządy ich obligatoryjnych zadań – ocenia Husejko.

– Z dochodów własnych finansowane jest funkcjonowanie oświaty ponad poziom subwencji, komunikacji miejskiej ponad wpływy z biletów, cały szereg inwestycji poprawiających jakość życia mieszkańców – wylicza urząd miasta Warszawy.

Samorządowcy podkreślają, że nie są przeciwni obniżeniu obciążeń podatkowych dla Polaków, ale nie może się to odbywać kosztem samorządu. – Dotychczasowe decyzje rządu PiS kosztowały polskie samorządy miliardy złotych. To realne straty dla społeczności lokalnych i nie zrekompensują ich programy rozdawanych z klucza politycznego rządowych dotacji – komentuje dla „Rzeczpospolitej" Adam Neumann, prezydent Gliwic. – Jeśli rząd chce obniżać opodatkowanie pracy, to zdecydowanie popieram ten pomysł, pod warunkiem że zrobi to kosztem swojej części PIT, a nie tej należącej się polskim wsiom, miastom, powiatom i regionom – zaznacza.

Przedstawione powyżej wyliczenia dotyczą najbardziej kosztownego rozwiązania, czyli kwoty wolnej w wysokości 30 tys. dla wszystkich podatników. Ale lokalni włodarze przypominają, że praktycznie każda zmiana z w systemie podatkowym to dla nich określone starty. Przykładowo Poznań wylicza, że zwiększenie kwoty wolnej w PIT do 8 tys. zł rocznie (co wydaje się bardziej racjonalnym pomysłem, mogącym się pojawić w Nowym Ładzie), oznaczałoby ubytki rzędu 100 mln zł rocznie.

To tym bardziej bolesne, że tylko ostatnia rządowa reforma w PIT ( w tym obniżenie stawki z 18 do 17 proc.) kosztuje samorządy ok. 6 mld zł rocznie.

Jeśli ubytki z tytułu zmian w systemie podatkowym nie zostałyby zrekompensowane samorządom, to byłby to dla nich gwóźdź do trumny, zwłaszcza dla dużych miast, bo tu udziały w PIT są szczególnie duże – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej Porawski, dyrektor Związku Miast Polskich.

Chodzi o pomysł wprowadzenia kwoty wolnej od podatku w wysokości 30 tys. zł. Wedle nieoficjalnych informacji OKO.press taka propozycja ma się znaleźć w Nowym Ładzie, czyli programie PiS odbudowy po pandemii. Ponieważ rząd nie komentuje tych doniesień, nie znamy szczegółów tego, jak ta zmiana miałaby wyglądać. Ekonomiści szacują jednak, że gdyby 30 tys. kwoty wolnej miało objąć wszystkich podatników, to dziura w publicznej kasie sięgnęłyby 60–70 mld zł. Gdyby zaś objęła tych o dochodach do 30 tys. zł, ubytki sięgnęłyby 25–30 mld zł.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Polska w piątce krajów UE o najwyższym deficycie. Będzie reakcja Brukseli
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Budżet i podatki
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale. VAT w górę, PIT dołuje
Budżet i podatki
Francja wydaje ciągle za dużo z budżetu
Budżet i podatki
Minister finansów: Budżet wygląda całkiem dobrze
Budżet i podatki
Polacy zmienili nastawienie do podatków. Zawinił Polski Ład