W ostatnich „Nieruchomościach" szef UOKiK Marek Niechciał zapowiedział, że należy zmienić przepisy, by inwestycji nie można było realizować przez spółki celowe. Zdaniem prezesa taka konstrukcja może mieć biznesowe plusy z punktu widzenia przedsiębiorstw, jednak nabywcy lokali są narażeni na wiele czynników ryzyka.
– Patrząc na interes konsumenta, nie jest to rozwiązanie do końca bezpieczne, gdy okaże się, że budynek posiada mankamenty. Wtedy nabywcy mogą składać reklamacje na podstawie rękojmi – do dewelopera – i żądać na przykład obniżenia ceny mieszkania czy bezpłatnych napraw. Spółki celowe nie dysponują zazwyczaj wystarczającym majątkiem, po zakończeniu projektu są też często zamykane. Nawet jeśli ostatecznie sprawa trafi do sądu, a ten zasądzi na rzecz konsumenta odszkodowanie, zwykle nie ma podmiotu, który uregulowałby roszczenie – wskazał Niechciał.
Mechanizmy ochronne
– To kolejne zaskakujące i niezrozumiałe dla nas propozycje UOKiK – ocenia Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Tłumaczy, że działalność oparta na spółkach celowych dla projektów tak dużych jak inwestycja deweloperska to standard na całym świecie.
– To sektor bankowy wymaga od inwestorów rozdzielania ryzyka poszczególnych projektów właśnie przez spółki celowe. Wprowadza to większe bezpieczeństwo dla samej inwestycji, bo bank – prześwietlając taką spółkę celową – wie, że w trakcie inwestycji nie wypadną trupy z szafy. Jest to również bardzo ważne dla klientów, bo ewentualne trudności na jednym projekcie nie wpływają bezpośrednio na inne realizowane przez tego samego dewelopera. Jest to po prostu bezpieczniejszy system zapobiegający efektowi domina – podkreśla Płochocki.
Szef branżowej organizacji zapewnia, że nie docierają do niej sygnały o takich problemach na rynku, na jakie wskazuje UOKiK, uzasadniając pomysł.