Miotła hula na państwowym

Barometr prezesów „Rzeczpospolitej", mierzący rotację szefów spółek Skarbu Państwa, utrzymuje się na wysokim poziomie jak na obecny etap rządów.

Aktualizacja: 13.11.2018 12:39 Publikacja: 12.11.2018 20:00

Miotła hula na państwowym

Foto: Adobe Stock

Październikowa zmiana szefa Alior Banku oraz wrześniowe roszady na czele Krajowej Spółki Cukrowej (KSC), Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Zakładów Azotowych Puławy podtrzymały wskazania Barometru prezesów „Rzeczpospolitej". Od kilku lat podsumowujemy w nim zmiany na czele zarządów obecnie już 42 największych firm pod kontrolą Skarbu Państwa.

Jak wynika z naszej analizy, barometr wzrósł we wrześniu do najwyższego w tym roku poziomu, 47,6 pkt, natomiast w październiku nadal przekraczał 45,2 pkt. To oznacza, że w ciągu minionych 12 miesięcy niemal połowa szefów dużych państwowych firm została wymieniona. I to nie uwzględniając menedżerów pełniących w międzyczasie obowiązki prezesa.

Zbrojeniowa karuzela

Giełdowi inwestorzy i analitycy (a także pracownicy przedsiębiorstw pozostających pod kontrolą Skarbu Państwa) przyzwyczaili się już, że po wyborach parlamentarnych i zmianie ekipy rządzącej przychodzi czas roszad kadrowych w spółkach SP.

Czytaj także: JSW szuka wsparcia u premiera Morawieckiego

Jak zwraca uwagę Andrzej Nartowski, emerytowany prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów i ekspert corporate governance (ładu korporacyjnego), polityczne kryterium doboru kadr w spółkach SP jest cechą każdej rządzącej ekipy, a niekiedy powyborcza miotła dosięgała nawet sprzątaczek. Potem jednak skala roszad w zarządach dużych państwowych firm była mniejsza. Potwierdza to nasza analiza – wynika z niej, że gdy rządząca ekipa okrzepła już u władzy, to na fotelach szefów spółek SP następowała pewna stabilizacja. W czasach rządów SLD czy koalicji PO–PSL wskazania barometru w trzecim roku rządów nie przekraczały zwykle 30 pkt.

Teraz trzymają się stale powyżej 40 pkt. Ostatnio przyczyniły się do tego rezygnacje szefów Alior Banku i PGZ. Jakub Skiba, zaledwie po siedmiu miesiącach na czele PGZ, jednego z największych koncernów zbrojeniowych w Europie, zrezygnował we wrześniu ze stanowiska. Zastąpił go Witold Słowik, dotychczasowy wiceminister Inwestycji i Rozwoju, który jest w sumie piątym menedżerem na czele PGZ w ciągu trzech lat. Trzeci z kolei prezes (nie licząc p.o.) w tym okresie nastał m.in w Lotosie, KGHM i KSC.

Bankowa oaza spokoju

Tylko około siedmiu miesięcy (a tylko pięć – licząc od formalnej nominacji po zgodzie KNF) – stała na czele Alior Banku Katarzyna Sułkowska, która w połowie października zrezygnowała ze stanowiska. Powodów rezygnacji nie podano, ale już we wrześniu krążyły pogłoski, że Sułkowska związana z Alior Bankiem od początku jego istnienia nie będzie się długo cieszyła fotelem prezesa. Bo nie jest związana z żadną frakcją polityczną.

Jej następca, Krzysztof Bachta, który czeka teraz na zgodę KNF, jest trzecim szefem Alior Banku od czasu, gdy został on przejęty przez PZU.

Jedynym szefem dużej spółki SP, który po wyborach utrzymał stanowisko, jest Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP. O ile bankowy lider jest oazą kadrowej stabilności, o tyle na drugim biegunie jest Energa. Jedna z największych grup energetycznych w Polsce od kwietnia 2015 r. miała pięciu prezesów (a z osobami pełniącymi obowiązki prezesa nawet siedem). Ostatni, odwołany z końcem lipca piastował stanowisko ledwie miesiąc. Jak oceniali wtedy informatorzy „Rzeczpospolitej", częste zmiany w gdańskiej spółce to efekt walki o wpływy między lokalnymi i zasiadającymi w parlamencie politykami PiS.

Andrzej Nartowski ubolewa, że obrotowe drzwi w spółkach SP kręcą się teraz nieustannie, a przy kolejnych nominacjach nie liczy się ani doświadczenie, ani znajomość branży, w której działa spółka, a kryteria polityczne.

Zagrożenie kryzysem

Waldemar Paturej, prezes Grupy HRC i szef CFR Global Executive Search (międzynarodowego sojuszu firm rekrutujących menedżerów), twierdzi, że z przerażeniem obserwuje sposób obsadzania najwyższych stanowisk w spółkach Skarbu Państwa. – Osoby obejmujące te stanowiska są wybierane w sposób nieprzejrzysty, a podmioty uprawnione do powierzenia im stanowisk – rady nadzorcze, poszczególni ministrowie lub marszałkowie województw – kierują się tylko sobie znaną logiką i argumentacją, która nie ma nic wspólnego z racjonalnymi działaniami właściciela – podkreśla Paturej. Wymianę kadr w państwowych firmach porównuje do podziału łupów. Zaznacza, że praktyka taka stosowana jest w Polsce przez wszystkie obozy rządzące od prawie 30 lat i nic nie wskazuje, że ulegnie zmianie. Tyle tylko, że ostatnio jeszcze się nasiliła.

Jak ta sytuacja wpływa na kondycję państwowych firm? Według analizy „Parkietu" (czytaj obok) dziewięć spośród 19 giełdowych spółek pod kontrolą SP zyskało na wycenie w czasie rządów PiS – ale dziesięć przyniosło ujemne stopy zwrotu. Zdaniem Andrzeja Nartowskiego ciągła rotacja wpływa na jakość zarządzania, zwłaszcza że wymiana kadr ma miejsce nie tylko na najwyższych szczeblach menedżerskich, ale także na tych operacyjnych.

Jak ocenia Krzysztof Obłój, ekspert zarządzania strategicznego, duże spółki Skarbu Państwa, nawet nie mając dobrego zarządu, są na tyle duże i silne, że mogą przy sprzyjających warunkach zewnętrznych całkiem sprawnie działać przez kilka lat „na autopilocie". Jeśli jednak warunki ulegną zmianie – np. nastąpi gwałtowne osłabienie koniunktury – to niemal z dnia na dzień sytuacja tych firm może się pogorszyć. Szef Grupy HRC jest przekonany, że skutki politycznych roszad są dla państwowych przedsiębiorstw opłakane: dramatycznie rosną koszty zarządu, koszty osobowe, a skutkiem chaosu zarządczego jest bierna postawa podwładnych i odejścia najcenniejszych pracowników.

– Obawiam się, że przy obecnym drenażu kadr spółki Skarbu Państwa nadchodzący kryzys odczują o wiele mocniej, niż gdyby były zarządzane przez wykwalifikowane zarządy, które dbają o długoterminowy wzrost przedsiębiorstw – twierdzi Paturej.

Rekordowa rotacja także w USA

Aż 1176 zmian prezesów amerykańskich spółek odnotowała od stycznia do końca października bieżącego roku firma doradcza Challenger, Gray & Christmas, Inc, która monitoruje rotację szefów firm w USA. Według jej danych najwięcej zmian miało w tym roku miejsce w sektorze rządowym (225). Na drugim miejscu znalazł się sektor IT (124 zmiany), zaś na trzecim finansowy (118 zmian). Jak zwraca uwagę raport Challenger, Gray & Christmas, Inc, w tym roku wymieniło się w USA o ponad 21 proc. top menedżerów więcej niż w ciągu 10 miesięcy 2017 r. W całym ubiegłym roku ze stanowiska odeszło 1160 prezesów, a więc mniej niż od stycznia do października br. Jak komentował na łamach magazynu „Forbes" Andrew Challenger, wiceprezes Challenger, Gray & Christmas, Inc, tak dużej rotacji szefów w USA nie było od szczytu ostatniej recesji w 2008 r. Według niego tegoroczne nasilenie kadrowych roszad może mieć związek z niepewnością w gospodarce, co skłania część rad nadzorczych do szukania menedżerów dobrych na gorsze czasy. Najwięcej jednak, bo 317, tegorocznych zmian było efektem sukcesji związanej z odejściem dotychczasowego prezesa na emeryturę. 313 szefów ustąpiło ze stanowiska, ale zostało w firmie w roli doradcy czy członka rady nadzorczej. 114 prezesów odeszło do innej firmy, a 215 zrezygnowało z posady – co niekiedy jest eufemizmem dla zwolnienia. Otwarcie o zwolnieniu mówiono w przypadku 16 prezesów, którzy odeszli w atmosferze skandalu (część z nich na fali akcji #MeToo), i siedmiu, którzy mieli problemy z prawem.

Biznes
Praktycznie o przyszłości otwartego oprogramowania. Konferencja Open Source Day 2024 już 18 kwietnia
Biznes
Są unijne kary za łamanie sankcji wobec Rosji. Więzienie i ogromne grzywny
Biznes
Zwrot akcji w sprawie ratowania Poczty Polskiej. Andrzej Duda zablokuje wypłatę?
Materiał partnera
Promocja działań dla wspólnej przyszłości
Biznes
Anna Pruska, prezeska Comarchu: Ekspansja zagraniczna jest dla nas w tym roku kluczowa