- Chcemy zwiększania poziomu robotyzacji polskiej gospodarki - zaznaczyła Jadwiga Emilewicz, wicepremier, minister rozwoju na dzisiejszej konferencji prasowej. – Więcej robotów w produkcji przemysłowej to zwiększenie jej produktywności i obniżenie kosztów oraz unowocześnienie gospodarki. Jednocześnie robotyzacja nie zabiera ludziom pracy. Do obsługi zautomatyzowanych linii też potrzebni są pracownicy i są to lepiej płatne miejsca pracy – przekonywała Emilewicz.
Nowa ulga podatkowa na robotyzację ma zacząć obowiązywać już o 1 stycznia 2021 r. Pozwoli ona odliczyć dodatkowe 50 proc. kosztów poniesionych na tego typu inwestycję. Przykładowo - jak podawała minister Emilewicz – jeśli wydatki ogółem wyniosły 1 mln zł, to od podstawy opodatkowania będzie można odliczyć dodatkowe 0,5 mln zł. – Wykorzystanie ulgi oznacza, że państwo pokryje ok. 10 proc. wydatków przedsiębiorstw na roboty – oszacował Marek Niedużak, wiceminister rozwoju.
- Ulga obejmie przede wszystkim zakupy nowych robotów przemysłowych i potrzebnego do ich funkcjonowania oprogramowania – wyjaśniał też Jan Sarnowski, wiceminister finansów. Dodał, że będzie ona uzupełnieniem ekosystemu ulg związanych z innowacjami. Resort przygotował też definicję przemysłowego, by ograniczyć liczbę potencjalnych sporów interpretacyjnych. Wiadomo już np., że jako robot nie będę traktowane kasy samoobsługowe w supermarketach, czy automatyczne wózki widłowe.
- Chodzi o roboty, które mają ma trzy stopnie swobody ruchu – są w stanie poruszać się w osi prawo-lewo, góra-dół oraz wykonywać ruchy odzwierciedlające ruch nadgarstka – wyjaśniał Krzysztof Mazur, wiceminister rozwoju.
Ulga nie zostanie wprowadzona do polskiego systemu podatkowego na stałe, ma obowiązywać tylko przez piąć lat, do końca 2025 r. (choć można ją rozliczać przez sześć lat). Ma to stanowić zachętę dla firm, by jeśli miały takie inwestycje w planach, rozpoczęły je jak najszybciej. Będą z niej mogły skorzystać wszystkie firmy, bez względu na wielkości czy branżę.