Wartość zamówień publicznych w Polsce spada z roku na rok. O ile jeszcze w 2013 r. był to poziom ponad 143 mld zł, o tyle już w 2018 r. wyniósł tylko około 107,5 mld zł. Mimo to kontrakty dla administracji czy państwowych spółek mogą być dla wielu przedsiębiorców łakomym kąskiem. Choć nie dla wszystkich. Ci młodzi i innowacyjni szerokim łukiem omijają bowiem tego typu postępowania publiczne. W ub.r. jedynie 3 proc. zamówień zrealizowały małe i średnie przedsiębiorstwa. Wkrótce jednak może się to zmienić za sprawą nowych przepisów.
Ustawowy impuls
Badania fundacji Startup Poland pokazują, że 76 proc. startupów sprzedaje firmom (B2B), a nie bezpośrednio konsumentom (B2C). Mimo to wciąż niechętnie innowatorzy patrzą na potencjalne kontrakty z sektorem publicznym. Na tzw. model B2G (z ang. business to government) czy też B2A (business to administration) postawiła w ub.r. ledwie jedna piąta młodych, innowacyjnych firm. Zdecydowana większość startupów unika przetargów. Aż 80 proc. nigdy nie wzięła udziału w takim postępowaniu publicznym. Co więcej, około 60 proc. nawet nie planuje uczestniczyć w nich w przyszłości.
Fundacja Startup Poland dotarła do 70 innowacyjnych firm, które zrealizowały zamówienie publiczne. Okazało się, że dla nich takie kontrakty nie były żyłą złota. Z danych wynika, że dla 2/3 z nich kontrakty publiczne stanowią nie więcej niż 25 proc. wartości przychodów. Ledwie 16 proc. z sektora B2G/B2A czerpie więcej niż połowę przychodu. Dlaczego tak się dzieje?
Innowatorzy wskazują m.in. na fakt, że produkt, który mają, nie jest poszukiwany w trybie konkursu, bądź zniechęca ich czasochłonność takich procesów. Wielu mówi również o nikłej wiedzy, jak w takich przetargach startować, lub braku informacji o tym, jakich ofert poszukują instytucje publiczne czy spółki Skarbu Państwa.