W czasie studiów Jeff Bezos wygłosił wykład o budowaniu domów w kosmosie. A wykład zakończył tak: „Przestrzeń kosmiczna jest ostateczną granicą. Spotkajmy się tam". Teraz stało się to możliwe, tyle że takie spotkanie jest bardzo kosztowne. Pasażer Blue Origin – Olivier Darmach – wydał na tę przyjemność 28 mln dol. U Bransona wycieczka kosztuje 250 tys. dol., ale ma podrożeć.
Nie tylko wycieczki
Elon Musk o cenach lotów nie chce mówić, tylko podkreśla, że chce pójść dalej. Jemu nie chodzi wyłącznie o wycieczki kosmiczne, bo jego SpaceX zdominowała już rynek przewozów astronautów NASA i nie miał jakiegokolwiek problemu w pokonaniu Bezosa w zdobyciu wartego 2,9 mld dol. programu budowy statku kosmicznego, który wyląduje na Księżycu. Szuka rządowych kontraktów, mimo że spokojnie mógłby bez nich się obejść, ale w ten sposób zastępuje to, co zazwyczaj robiło państwo. Dotychczasowe koszty programu SpaceX to 5 mld dol. Rynkowa wartość Tesli to 800 mld. A Elon Musk przekonuje teraz, że w tym wyścigu jest ostatni, bo nie zamierza się ścigać. I tak naprawdę chciałby uniknąć zainteresowania, jakie wzbudzili „inni miliarderzy". Dlatego też nie zamierza znaleźć się na pokładzie premierowego lotu SpaceX.
Musk założył Space Exploration Technologies, teraz znaną jako SpaceX, na początku tego wieku i zainwestował w nią 100 mln dol. uzyskanych ze sprzedaży PayPal. Jego głównym celem jest kolonizacja Marsa i uruchomienie Marsjańskiego Transportera Kolonizatorskiego regularnie kursującego między Ziemią a Marsem.
Lata bez zysku
Ile dotychczas kosztował program kosmiczny Virgin Galactic Richarda Bransona? Nie wiadomo. Jedyne, co zostało ujawnione, to że firma nigdy nie miała zysku – od chwili założenia w 2017 r. straciła 889,9 mln dol. To wszystko nie znaczy, że Virgin Galactic jest firmą biedną. Na koniec marca 2021 miała 616 mln dol. w gotówce, jej koszty działalności w 2020 wyniosły 159 mln dol. Sytuacja finansowa VG ma się poprawić, kiedy takie loty, jak w ten niedzielę 11 lipca, staną się bardziej popularne. Jej koszty są również niższe niż eksperymentu Blue Origin Jeffa Bezosa, ponieważ nie potrzebuje wyrzutni rakietowej, tylko pojazd „prawiekosmiczny", który wynoszony jest przez specjalnie skonstruowany samolot. I u Bezosa, i u Bransona pojazdy i urządzenia wynoszące statek kosmiczny czy kapsułę odrywającą się od rakiety to nie są jednorazówki i mogą być jeszcze wielokrotnie wykorzystane. A Branson zaprosił już Bezosa, z którym się przyjaźni, na wycieczkę Unity.
Kto był pierwszy
Przy tej okazji warto jeszcze przypomnieć, że pierwszym człowiekiem w kosmosie był w 1961 r. Rosjanin Jurij Gagarin, a pierwszym turystą biznesmenem w kosmosie nie byli ani Branson, ani Bezos, tylko Amerykanin Dennis Tito. Poleciał w kosmos 28 kwietnia 2001 r. na pokładzie statku kosmicznego ISS wyniesionego przez rosyjskiego Sojuza wystrzelonego z kosmodromu Bajkonur. Miał wtedy 60 lat i za tę przyjemność zapłacił 20 mln dol.
Teraz z największym rozczuleniem wspomina, że najwspanialszy był moment nieważkości, kiedy wszystkie ołówki, którymi wcześniej pisali, zaczęły unosić się w powietrzu. – Byłem w euforii. To był niewiarygodny moment w moim życiu. Widziałem czarną ścianę kosmosu i krągły kształt ziemi. I żeby nie wiem co w moim życiu miało się wydarzyć, to nie ma szans, żeby przebiło tamte doświadczenia. Marzyłem o tym od 1961 r. – mówił Tito.