Rezygnacja z oferty opiewającej na prawie 90 mln złotych wydaje się odważna, zwłaszcza dla start-upu, który wszedł na rynek zaledwie pół roku temu. Decyzja podjęta przez właściciela, jest jednak najzupełniej świadoma i stoją za nią twarde argumenty biznesowe. Konkretnie 35 mln złotych argumentów – na tyle bowiem wyceniona została firma już po kwartale funkcjonowania. – Sprzedać Desk.Works w tym momencie, to jak opuścić imprezę o godzinie 22, kiedy najciekawsze dopiero się zaczyna – tłumaczy Waldemar Ariel Gala, założyciel start-upu.

Jak zaznacza, wartość spółki z miesiąca na miesiąc rośnie w tempie 27 proc. – Nie chcemy pozbywać się udziałów na samym początku drogi, bo wiemy, że to, co najlepsze, jeszcze przed nami. Odnosimy sukcesy nawet na rynku chińskim, jako jeden z niewielu start-upów europejskich – dodaje Gala.

Start-up działa w branży office sparing. Wprowadził na rynek aplikację mobilną, która umożliwia rezerwację tymczasowych miejsc pracy w biurach na całym świecie. Wystarczy kilka kliknięć, aby wynająć biurko w Berlinie, Sao Paulo, w Singapurze czy w Nowym Jorku. Aplikacja jest intuicyjna i przeznaczona zarówno dla osób szukających miejsca pracy, jak i dla tych, które chcą zaoferować swoje biura do czasowego lub długoterminowego wynajmu.

Firma powstała w grudniu 2015 r. – W ciągu zaledwie trzech miesięcy od momentu wejścia na rynek wartość start-upu osiągnęła 35 mln zł. Ponad milion złotych pochodzi od zagranicznych inwestorów. To jeden z najdroższych „early stage" start-upów w Europie – przekonują w Desk.Works. Aplikacja posiada biura coworkinowe w 64 krajach świata. Społeczność, jaka utworzyła się w jej ramach w mediach społecznościowych, to ponad 12 tys. ludzi. Aplikacja ma 4 tys. użytkowników, 500 przestrzeni coworkingowych i około 1900 miejsc pracy. Ceny najmu zawsze wynoszą 20 dol. dziennie. Przykładowo, poza aplikacją, średnia cena za wynajem biurka w Wlk. Brytanii to 52 dol., a w USA – 30 dol.