Niewesoło na weselach. Branża ma potężne kłopoty

Pandemia boleśnie uderzyła w wyceniany na 8 mld zł polski rynek usług ślubnych, który w 2020 r. może się skurczyć nawet o połowę. Część firm liczy się ze spadkiem przychodów o ponad 90 proc.

Aktualizacja: 30.06.2020 06:00 Publikacja: 29.06.2020 21:00

Niewesoło na weselach. Branża ma potężne kłopoty

Foto: Adobe Stock

Jedynie 5 proc. firm działających w branży ślubnej nie spodziewa się spadku przychodów w tegorocznym sezonie – wynika z sondażu, który dla „Rzeczpospolitej" przeprowadził portal Wedding.pl. Z ankiety, która w czerwcu – w pierwszych tygodniach po odmrożeniu branży ślubnej –objęła ponad 220 działających w niej usługodawców wynika, że najlepiej ze skutkami lockdownu i obecnych ograniczeń radzą sobie fryzjerzy i makijażystki oraz fotografowie i operatorzy kamer. Oni najczęściej twierdzili, że nie widzą spadku zleceń, a jeśli już, to nie większe niż 30 proc. Sprzyja im fakt, że z usług fryzjera czy fotografa korzystają też pary młode, które rezygnują w czasie pandemii z weselnej imprezy.

Miał być rekordowy rok

Jak jednak wynika z danych GUS, koronawirus zdecydowanie ograniczył także liczbę zawieranych teraz małżeństw; w marcu było ich o 30 proc. mniej niż rok wcześniej, a w kwietniu, gdy obowiązywały restrykcyjne ograniczenia w kościołach, spadek przekroczył 60 proc.

– Wprawdzie udało nam się na początku czerwca odblokować branżę, ale nie uratuje to tegorocznego sezonu – przewiduje Agnieszka Winnicka, właścicielka firmy Welcome to the Jungle (która specjalizuje się w dekoracjach ślubnych) i prezes powołanego w czasie pandemii Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej (PSBŚ).

Czytaj także: Wielu chorych, 41 osób na kwarantannie po weselu pielęgniarki i ratownika medycznego 

Winnicka przyznaje, że również dla jej firmy ten rok będzie trudny; część klientów przesuwa wesela na późniejsze terminy, w tym na 2021 r., ale wielu (szczególnie pary mieszkające za granicą) odwołuje zlecenia, nie mając pewności, czy za rok sytuacja się unormuje.

Zdaniem szefowej PSBŚ uderzenie pandemii jest dla branży ślubnej tym bardziej dotkliwe, że 2020 r. miał być dla niej rekordowo dobry – i to nie tylko z racji okrągłej daty, która przyciąga wiele par. Branży sprzyjały także rosnące w ostatnich latach dochody Polaków. – Budżety ślubne z roku na rok były coraz większe, a pary zaczęły traktować śluby jak eventy wymagające odpowiedniej oprawy – wyjaśnia Winnicka. Jak dodaje, przygotowując się na świetny rok, wielu usługodawców z branży rozwinęło działalność, zainwestowało w nowy sprzęt. Ona sama w lutym skończyła rozbudowę swojej pracowni, by zdążyć na sezon 2020. Jednak wybuch pandemii pogrzebał nadzieje na rekordowy rok.

Stracony czerwiec

– Odrobienie strat w tym roku jest niemożliwe – ocenia Katarzyna Bugaj, prezes Polskiego Stowarzyszenia Konsultantów Ślubnych. Jej zdanie podziela wiele firm.

Czerwiec, który w poprzednich latach był dla branży ślubnej jednym z najlepszych miesięcy w roku, w tym sezonie jest w dużej mierze stracony – przyznaje Agnieszka Polakiewicz z Wedding.pl. Aż 78 proc. uczestników jego ankiety oceniło, że w czerwcu br. zrealizuje nie więcej niż 30 proc. pozyskanych wcześniej zleceń. – Decyzja o odmrożeniu wesel od 6 czerwca zapadła dość nagle i wielu narzeczonych zdążyło już wybrać nowy, odległy termin – przypomina Katarzyna Bugaj. Według niej jest wprawdzie szansa, by od sierpnia zaczęła się odbywać większość z zaplanowanych wesel, lecz wcześniejsze imprezy zostały w większości przełożone.

– W czerwcu mieliśmy tylko dwa wesela i to na dużo mniejszą skalę, niż wcześniej zakładano. Z lipcowych rezerwacji teraz planowana jest tylko jedna – twierdzi Monika Radwańska, dyrektor centrum Bankietowo-Konferencyjnego Park na Wojskiego w Warszawie. Dodaje, że co prawda część młodych par przełożyła weselne imprezy na późniejsze terminy (niekiedy na przyszły rok), ale część w ogóle z nich zrezygnowała. Zamiast planowanego wesela na 120–150 osób decydują się na niewielkie przyjęcie w gronie najbliższej rodziny.

Tym bardziej że doniesienia o przypadkach zakażeń koronawirusem wśród weselników odstraszają część gości. Joanna, żona właściciela niewielkiej firmy budowlanej, przyznaje, że z żalem zrezygnowali z udziału w dwóch planowanych na lipiec imprezach weselnych. Nie tyle z obawy przed zarażeniem, ile z obawy, że kwarantanna nakładana wtedy na uczestników imprezy zablokuje męża w szczycie sezonu budowlanego.

Musi być bezpiecznie

Branża ślubna liczy teraz na jesień. Prawie co trzeci uczestnik ankiety Wedding.pl dostrzega wzrost zainteresowania terminami jesienno-zimowymi. Jednak 82 proc. ocenia, że nawet ożywienie jesienią nie pozwoli nadrobić strat z pierwszej połowy roku.

Katarzyna Bugaj przewiduje, że również przyszły rok będzie naznaczony obecną sytuacją – dochodzi do kumulacji terminów, a wiele rezerwacji wciąż jest uzależnionych od rozwoju sytuacji. – Musimy uzbroić się w cierpliwość, a przede wszystkim zadbać o to, by wesela były bezpieczne. Tylko w ten sposób będziemy mogli ożywić branżę – twierdzi Agnieszka Winnicka.

Kłopotliwy limit 150 gości

Pandemia oznacza straty finansowe nie tylko dla branży ślubnej, ale także dla wielu par młodych. Nie zawsze udaje się odwołać czy przełożyć imprezę na późniejszy termin, nie ponosząc dodatkowych kosztów. O ile jeszcze przed odmrożeniem branży ślubnej pary młode mogły się powołać w takim przypadku na niemożność świadczenia umowy przez drugą stronę, o tyle od 6 czerwca ten argument stracił na ważności. Dodatkowym problemem dla wielu nowożeńców jest wprowadzone na czas pandemii ograniczenie liczby gości do 150 osób. Wprawdzie mało kto organizuje teraz większe imprezy, ale dopuszczalny limit oznacza trudniejsze renegocjacje umów, jeśli wpisana tam liczba gości nie przekracza 150. Wtedy nawet jeśli połowa gości zrezygnuje z udziału w imprezie, organizator może domagać się pełnej opłaty.

Opinia dla „rz"

Kamil Kopka, prezes portalu Wedding.pl

Zakładając, że nie będzie kolejnych ograniczeń nałożonych na branżę jeszcze w 2020 r., szacujemy spadek przychodów usługodawców ślubnych na ok. 30–50 proc. Będzie to wynikiem kilku czynników, w tym braku możliwości świadczenia usług przez kilka miesięcy, ograniczenia liczby gości czy strachu przed pandemią zarówno wśród par młodych, jak i potencjalnych gości. Widzimy już trend przesuwania wesel na późniejsze miesiące czy rok 2021/2022. Możliwe, że wraz ze złagodzeniem skutków epidemii nastąpi wzmożona aktywność branży w nadchodzących 18 miesiącach.

Jedynie 5 proc. firm działających w branży ślubnej nie spodziewa się spadku przychodów w tegorocznym sezonie – wynika z sondażu, który dla „Rzeczpospolitej" przeprowadził portal Wedding.pl. Z ankiety, która w czerwcu – w pierwszych tygodniach po odmrożeniu branży ślubnej –objęła ponad 220 działających w niej usługodawców wynika, że najlepiej ze skutkami lockdownu i obecnych ograniczeń radzą sobie fryzjerzy i makijażystki oraz fotografowie i operatorzy kamer. Oni najczęściej twierdzili, że nie widzą spadku zleceń, a jeśli już, to nie większe niż 30 proc. Sprzyja im fakt, że z usług fryzjera czy fotografa korzystają też pary młode, które rezygnują w czasie pandemii z weselnej imprezy.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Rewolucyjny lek na odchudzenie Ozempic może być tańszy i kosztować nawet 20 zł
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami
Biznes
Wojna rozpędziła zbrojeniówkę
Biznes
Standaryzacja raportowania pozafinansowego, czyli duże wyzwanie dla firm
Biznes
Lego mówi kalifornijskiej policji „dość”. Poszło o zdjęcia przestępców