– Nie mamy już praktycznie żadnych ofert na świąteczne wyjazdy. O last minute można zapomnieć – usłyszeliśmy w kilku biurach podróży.
– Z Warszawy wykupione są nawet wycieczki z powrotem przez Wrocław – mówi Małgorzata Stańczyk z wyszukiwarki wakacyjnej My Travel. – Jeśli jeszcze coś zostało, to pojedyncze miejsca w samolotach, o wyjazdach rodzinnych nie ma co marzyć.
Nie ma konkretnych danych pokazujących, ilu łącznie Polaków wyjeżdża za granicę na urlop wielkanocny; rynek stał się niezwykle konkurencyjny, więc biura podróży skrupulatnie pilnują swoich baz danych. Wiadomo jednak, że są one porównywalne z wyjazdami na ferie, z tą różnicą, że mało kto decyduje się na pobyt dwutygodniowy.
Poza tym coraz częściej wyjeżdżający korzystają z transportu własnego, a w biurach podróży wykupują jedynie hotel i wyżywienie, a takich wyjazdów – samochodem np. do Hiszpanii, nikt nie rejestruje. Rośnie także popularność niskokosztowych linii jako transportu alternatywnego dla czarterów.
Turyści decydujący się na spędzenie Wielkanocy na imprezie zorganizowanej przez biuro podróży, coraz częściej zabierają ze sobą dzieci. Najchętniej do Egiptu (niemal 25 proc. wyjeżdżających na święta do tego kraju), ale także do Hiszpanii, Turcji czy na Cypr. Średnia dla wszystkich kierunków to 12 proc. Wyraźnie widać, że rodzice nie przejmują się małymi zaległościami w nauce.