Podsumowując efekty roku pandemii w gospodarce, ekonomiści często dzielą firmy na trzy grupy. Pierwsza, i z każdym miesiącem obostrzeń coraz dłuższa, to te firmy, które najmocniej zostały uderzone skutkami kolejnych lockdownów. Wśród nich są m.in. hotele, pensjonaty, restauracje, siłownie i kluby fitness, kina i praktycznie cała branża ślubna.
Druga, dużo mniejsza grupa, to firmy, które skorzystały na pandemii. Do niej można zaliczyć większość spółek IT, w tym producenci gier, firmy logistyczne, kurierskie, a także przedstawicieli branży e-commerce, która w czasie pandemii dostała skrzydeł.
Trzecią grupę przedsiębiorstw tworzą te, dla których ostatni rok nie przyniósł większych zmian w przychodach, bo np. działają w branżach bardziej odpornych na wahania popytu.
Niezależnie jednak od tego, do której grupy zalicza się firma, nikt chyba nie może dziś mówić o tym, że nie odczuł skutków pandemii, która zmieniła sposób, w jaki pracujemy, robimy zakupy, czy spędzamy czas wolny. Wirus pokazał, jak ważnym elementem działania firm jest ich zwinność (agile), umiejętność szybkiego reagowania na zmiany w otoczeniu. Choćby takie, jak wymuszona przez lockdowny zmiana trybu pracy i komunikacji.
O ile jeszcze w badaniach prowadzonych na początku zeszłego roku zdalna praca była benefitem dostępnym dla niewielkiej grupy specjalistów i menedżerów, o tyle wiosną 2020 r. w krótkim czasie na pracę z domu przeszło ok. 40–50 proc. pracowników biurowych. Średnią zawyżały takie branże, jak IT czy nowoczesne usługi dla biznesu, w których odsetek zdalnych pracowników zwiększył się do 80 proc., bowiem wiele firm niemal w całości przeniosło się do domów.